Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mają krew niewinnego na rękach

Cezary Sołowij [email protected]
Podczas pierwszego procesu. Oskarżeni siedzą z pochylonymi głowami.
Podczas pierwszego procesu. Oskarżeni siedzą z pochylonymi głowami. Piotr Czapliński
Liczyła, że usłyszy sprawiedliwy wyrok. Tymczasem w październiku ubiegłego roku zobaczyła na twarzach oskarżonych szyderczy uśmiech.

Mogli spodziewać się dożywocia, dostali zaledwie po dziesięć lat. To dużo?! Oni uznali to za akt łaski... Łaski, której nie okazali ofierze.

- Wszyscy cierpią. Całą rodzina Mariusza, jego dzieci. Mój syn miał jechać na święta do domu, a oni zrobili wszystkim takie święta. Ojciec nie wrócił już do dzieci, które ciągle na niego czekają. Pytają, gdzie jest tata - nie może opanować drżenia głosu Wanda Grabowska, której syna oskarżeni zakatowali na śmierć. Pozostawił w żalu żonę i dwoje małych dzieci.

* * *
Kołobrzeg, późne popołudnie, 11 grudnia 2006 roku. Ciemności rozjaśnia o tej porze jedynie światło pobliskiej latarni. Do kompleksu garaży przy ul. Łopuskiego ich światło jednak prawie nie dociera. Mariusz Grabowski tędy skrócił sobie drogę do domu. Kiedy zszedł z mostu przez Parsętę i skręcił między garaże, zobaczył grupkę młodych ludzi okupujących murek i pijących piwo. Jeden z nich trącił go ramieniem. Celowo? Przypadek? Wtedy on rzucił przez ramię "nie macie gdzie pić?" i poszedł dalej. Po chwili usłyszał tupot nóg.

To biegł Andrzej K. (17 lat, mieszkał w Piotrkowicach, uczył się w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym). Z wywiadu środowiskowego wynika, że jest agresywny, był już karany za pobicia. Zwykle dochodziło do awantur, kiedy sobie wypił. Tego dnia wypił sporo. Podczas obserwacji lekarze stwierdzili, że w pełni odpowiadał za swoje zachowanie w chwili popełnienia zbrodni.

Krzyczy "zajeb... go!". Jest wściekły za zwrócenie uwagi. Dogania mężczyznę, popycha go, przewraca na ziemię. Mariusz Grabowski jest zaskoczony. Pada na asfalt. Nie broni się. Chłopak zaczyna go kopać. Trafia w brzuch, nogi. Od grupy pijących nieopodal chłopaków odłącza się kolejny napastnik. To Kamil T., (18 lat, mieszka w Gorawinie).

Kilka godzin wcześniej pokłócił się z ojcem, jest nietrzeźwy. Biegnie nie po to, żeby odciągnąć kolegę od niewinnego człowieka. Klęka nad powalonym mężczyzną i zaczyna okładać go pięściami. Bije po głowie. Okłada rękami jak cepem. Napadnięty nic nie mówi, nie broni się. Początkowo zasłania twarz ręką, ale szybko opada ona bezwładnie na asfalt. Mariusz Grabowski nieruchomieje. Jego ciało podrywa jedynie siła zadawanych ciosów.

Zjawia się trzeci napastnik, Krystan W. (19 lat, mieszka w Połczynie Zdroju). Po zadaniu kilku ciosów wraca na miejsce, gdzie pije alkohol i wspólnie z Robertem K. obserwuje zajście z daleka.

* * *
Kiedy rozgrywa się ta tragedia, w pobliskim garażu dwaj mężczyźni instalują radio w samochodzie. Drzwi pomieszczenia są zamknięte, gra muzyka. Do uszu mężczyzn zajętych pracą docierają jednak dziwne odgłosy. "Jakby ktoś kopał piłkę" - opiszą w protokole te dźwięki. Zaniepokojeni otwierają drzwi garażu. Kilka metrów dalej widzą leżącego na ziemi mężczyznę.

W mroku majaczy także sylwetka uciekającego napastnika. To - jak się później okazało - Kamil T. Skończył bić ofiarę i wracał do kolegów. Jeden z nich zauważył, że ma zakrawioną rękę. Ruszyli dalej. Po drodze jeden z nich radzi koledze, żeby umył dłoń. Nikt nie interesuje się losem napadniętego. Kilkaset metrów dalej o mały włos historia się powtarza.

Robert K. (19 lat, mieszka w Dęborogu) wraz z Krystianem W. atakują drugiego mężczyznę. Najpierw jednak obaj uszkadzają stojący na poboczu samochód. Kiedy właściciel interweniuje - chcą go pobić. Na szczęście z pomocą zaatakowanemu pospieszył kolega. Kończy się jedynie na złamanej ręce. Za ten czyn obaj usiedli w sądowej ławie obok dwójki głównych oskarżonych.

- Kara powinna być taka, żeby inni przewartościowali swoje życie - uzasadnia prokurator wnioski, jakie złożył przed koszalińskim sądem. Dla Kamila T. - 25 lat, dla Andrzeja K. - 15 lat więzienia. Obu uznał za głównych sprawców śmierci mężczyzny. Dla Krystiana W. zaproponował 5 lat, zaś dla Roberta K. - 2 lata więzienia.

Więcej czytaj w piątkowym papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!