Pierwszego dnia Andrzej planuje dotrzeć do niemiecko-duńskiej granicy, to około 650 kilometrów. W sumie trasa, którą sobie wyznaczył, liczy ponad 7 tysięcy kilometrów. Odległość nie jest jedynym wyzwaniem - maluch na ponad dwa tygodnie stanie się też domem Andrzeja.
- Od samego początku to miała być niskobudżetowa przygoda, więc postanowiłem, że spać będę w samochodzie, ale przyznaję, że trochę go zmodyfikowałem.
W rozmowie z nami kierowca zdradził, że do tego wyzwania zainspirowały go rajdy charytatywne Złombol. Jego pomysł nie zakłada jednak zbierania funduszy, a promowanie Koszalina i swojej szkoły, koszalińskiej Samochodówki. Zarówno ratusz, jak i szkoła do pomysłu odniosły się z wielkim entuzjazmem.
- Bardzo nas cieszy, kiedy nasi absolwenci wracają do nas ze swoimi pomysłami, nawet tak szalonymi jak ten — opowiada Bogdan Witek, wicedyrektor szkoły.
- Mocno trzymamy kciuki za powodzenie tej misji. Będziemy o postępach Andrzeja informować w naszych mediach społecznościowych.
Andrzej Kierzek, zastępca prezydenta Koszalina, podczas inauguracji jednoosobowego rajdu wokół Bałtyku, też mocno dopingował kierowcę.
- Sam miałem malucha, cóż, to było pierwsze auto większości kierowców w tamtych czasach. Trafił mi się dobry, bezawaryjny egzemplarz. Zdarzało mi się jechać nim na drugi koniec Polski i to z trójką pasażerów i bagażami — śmieje się.
- Ale nie miałbym odwagi, by wybrać się w taką podróż jak Andrzej.
Naszą dłuższą rozmowę z Andrzejem możecie obejrzeć w tym miejscu:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?