Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecenas Jacek Mościcki chce teraz 1,1 mln zł odszkodowania

Jakub Roszkowski
Mecenas Jacek Mościcki
Mecenas Jacek Mościcki Archiwum
Sprawa Jacka Mościckiego, adwokata z Koszalina, znalazła swój finał.

Po 11 latach procesu, w którym uznawano go za kłamcę lustracyjnego i wyrzucano z zawodu, później uchylano ten wyrok, a wreszcie w 2011 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że w tej sprawie doszło do naruszenia prawa do rzetelnego procesu, dziś postępowanie zostało umorzone przez Sąd Apelacyjny w Szczecinie. Co to oznacza?

- Muszę się zastanowić, czy się cieszyć czy płakać - odpowiada mecenas Jacek Mościcki. 76-latek w 2007 roku został uznany za kłamcę lustracyjnego. Według sądu zataił fakt, że był świadomym współpracownikiem komunistycznych służb bezpieczeństwa. Kolejne lata mijały więc mecenasowi na przekonywaniu temidy, że ze służbami nie współpracował.

Szło mu ciężko, ale po orzeczeniu ETPC, że możliwość udowodnienia, iż kontakty Mościckiego ze służbami bezpieczeństwa nie miały charakteru świadomej i tajnej współpracy - a to właśnie cały czas twierdził mecenas - została poważnie ograniczona, należało dotychczasowe wyroki uchylić, a sprawę wznowić od początku. I ta została wznowiona. Teraz Sąd Apelacyjny w Szczecinie umorzył postępowanie. - Czyli mojej sprawy nie ma, nie było. Spędziłem 11 lat na banicji, wyrzucony z zawodu, a okazuje się, że te wszystkie wyroki lustracyjne są uchylone. Za doznane cierpienia moralne będę domagał się odszkodowania.

- Instytut Pamięci Narodowej posądził mnie o współpracę ze służbami bezpieczeństwa pomimo tego, że w moich aktach nie było zobowiązania do współpracy, nie było oświadczenia o zachowaniu tajemnicy spotkań z funkcjonariuszami, nie było żadnego mojego donosu - mówi mecenas Mościcki.

- Łącznie w moich sprawach orzekało ponad 50 sędziów. Były nawet dwie kasacje wyroków. Dziś dla mnie, co do zasady, wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie, orzekający, że brak jest podstaw formalnych do dalszego prowadzenia procesu lustracyjnego, jest korzystny. Nie ma wyroku uznającego, że jestem kłamcą. Otwiera mi to drogę do domagania się odszkodowania od skarbu państwa za doznane szkody i cierpienia moralne. Pozew taki już przygotowałem. I będę żądał po 100 tys. zł odszkodowania za każdy rok, czyli łącznie 1,1 miliona złotych tytułem zadośćuczynienia. Tytułem wyrządzonej mi szkody będę się domagał wypłaty 150 tys. zł. Zadłużyłem się na taką kwotę z tytułu utraty zarobków. Przez 5 lat nie byłem adwokatem. Złożyłem już także pozew o zapłatę 90 tys. zł za skierowanie mnie przez Okręgową Radę Adwokacką w 1982 roku na leczenie do zakładu odwykowego za wzniesienie toastu w lokalu w Drawsku Pomorskim o treści „Za śmierć Breżniewa”. Dodam, że pół roku później towarzysz Breżniew rzeczywiście zmarł.

Dziś Mościcki znowu wykonuje zawód adwokata. Prowadzi kancelarię w Koszalinie. Od ostatniego wyroku przysługuje jeszcze kasacja. Mościcki jej nie wniesie. W IPN nie podjęto jeszcze decyzji w tej sprawie.

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!