Sprawę protestu mieszkańców Radzikowa, dzielnicy Kołobrzegu, "Głos" opisał tydzień temu, po pierwszym w tej sprawie spotkaniu w Szkole Podstawowej nr 6. Wczoraj w tym samym miejscu doszło do kolejnej debaty. Tym razem zwołał ją prezydent Janusz Gromek.
Mieszkańcy Radzikowa protestują przeciwko rozruchowi biospalarni (a dokładnie quasi-pirolizy) i budowie biogazowni w Korzyścienku. Byłyby to kolejne, po miejskiej oczyszczalni i kompostowni, instalacje do utylizacji odpadów w tej dzielnicy. Tym razem prywatne.
Protest zaczął się po tym, jak po próbnym rozruchu biospalarni mieszkańcy zaczęli skarżyć się na smród i kłopoty ze zdrowiem. Ponadto w tej dzielnicy domków jednorodzinnych i małych pensjonatów prawie wszyscy żyją z wynajmu pokoi letnikom. Mieszkańcy Radzikowa boją się, że z powodu smrodu ucierpi ich biznes, bo turyści nie będą chcieli przyjeżdżać tu na wakacje, a ceny ich nieruchomości spadną.
Radzikowianie na wczorajsze spotkanie z władzami Kołobrzegu przynieśli kopie ustaw i uchwał Rady Miejskiej. Wszystko po to, by uwodnić, że miasto decydując się na wydzierżawienie tych terenów pod biospalarnie i biogazownie pominęli niezbędne w takich sytuacjach konsultacje społeczne.
Władze miasta mieszkańcom Radzikowa nie mieli wiele do powiedzenia.
Poza deklaracją prezydenta Janusza Gromka, który obiecał poszukać rozwiązania tego patu, nie usłyszeliśmy nic nowego.
- Mieszkam tu 26 lat i moje zdrowie też mnie interesuje - przekonywał Janusz Gromek, który sam mieszka na Radzikowie. - Dlatego zrobimy, co będzie możliwe. Osadnik na oczyszczalni, z którego wydobywa się smród przykryjemy. To będzie nas kosztowało jakieś 600 - 700 tysięcy. Nasadzimy drzewa. Być może przeniesiemy kompostownie.
Ale mieszkańcy Radzikowa nie to chcieli usłyszeć. Dla nich cel jest jeden - rozwiązać umowę dzierżawy działki jaką miasto zawarło ze spółką "Portka", która wybudowała tam biospalarnię i ma udziały w planowanej biogazowni. Radzikowianie podważyli nawet wyniki badań powietrza, które miasto przeprowadziło wewnątrz ich domów, by sprawdzić jego jakość.
- Badania były prowadzone przy zamkniętych oknach, zimą. Tymczasem smród najgorszy jest latem. Wyniki tych badań są niewiarygodne! - wyliczali mieszkańcy Radzikowa.
Lista kolejnych argumentów i zarzutów pod adresem władzy była długa - m.in. brak informacji o planach zabudowy tych działek i zmiany w umowach z inwestorem, które pozwalają mu utylizować teraz nie tylko resztki gastronomiczne, ale również organiczne i niebezpieczne.
Na te zarzuty władzom miasto nie udało się odpowiedzieć. Nie udało się też uspokoić mieszkańców Radzikowa. Spotkanie zakończyła obietnica zwołania w tej sprawie nadzwyczajnej sesji Rady Miasta.
Artykuł pochodzi z papierowego wydania Głosu Koszalińskiego.
Teraz Głos Koszaliński możesz także kupić w wygodny sposób przez Internet. Kliknij tutaj >>> by wejść na stronę e-głosu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?