Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanie chronione w Koszalinie. Bezpieczna przystań dla samotnych mam i dzieci

Joanna Krężelewska
Kuchnię i łazienkę samotne mamy mają wspólną. Na lodówce można znaleźć listę dyżurów - co tydzień inna z gospodyń dba o ład i porządek. Żyją jak wielka rodzina. Choć każda marzy o tym, by być już na swoim. A wtedy w „mieszkaniu chronionym” będzie miejsce dla kolejnej mamy, która tu znajdzie opiekę, wsparcie i będzie mogła stanąć na nogi
Kuchnię i łazienkę samotne mamy mają wspólną. Na lodówce można znaleźć listę dyżurów - co tydzień inna z gospodyń dba o ład i porządek. Żyją jak wielka rodzina. Choć każda marzy o tym, by być już na swoim. A wtedy w „mieszkaniu chronionym” będzie miejsce dla kolejnej mamy, która tu znajdzie opiekę, wsparcie i będzie mogła stanąć na nogi Radosław Brzostek
To nie jest dla nich docelowe lokum, ale to w nim piszą pierwsze rozdziały spokojnego życia. W „mieszkaniu chronionym” zapominają o bolesnej przeszłości i budują dobrą przyszłość.

Stara kamienica w centrum Koszalina. Zniszczona klatka schodowa sprawia mylne wrażenie. Za drzwiami, które otwiera nam z uśmiechem pani Krystyna (imię bohaterki zostało zmienione ze względu na dobro jej dzieci), ukazuje się piękne, jasne i nowoczesne wnętrze. Pachnie świeżością, a perfekcyjna pani domu musiałaby po swych testach sięgnąć po korony dla gospodyń. Tak właśnie - mieszkanie to ma aż cztery gospodynie.

To cztery samotne mamy, które wraz z dziećmi znalazły tu dom. Każda rodzina ma swój pokój, wspólna jest przestronna kuchnia i łazienki. Siadamy przy wielkim stole.Minął rok od kiedy w Koszalinie uruchomione zostało „mieszkanie chronione” dla samotnych, bezdomnych matek z dziećmi. To sztandarowy projekt koszalińskiej Fundacji „Zdążyć z Miłością”. To schronienie dla mam, które po opuszczeniu Domu Samotnej Matki, Centrum Kryzysowego dla Kobiet i Kobiet z Dziećmi w Koszalinie, czy innej placówki całodobowej opieki społecznej, nie miały dokąd pójść.

Dobry rok

Jaki to był rok? - Dobry. Dla mnie nawet bardzo dobry - mówi Krystyna, a oczy zachodzą jej łzami. Przeszłość jest bolesna. Ale przyszłość z każdym dniem nabiera pastelowych barw. Jakie były te pierwsze kroki? - Ujmę to tak. Kiedy wyszłam z domu, znalazłam się z dziećmi praktycznie na ulicy. Trafiłam do Centrum Kryzysowego dla Kobiet i Kobiet z Dziećmi. To tam dziewczyny mówiły o tym, że tworzone jest takie mieszkanie. Dwie z nich przychodziły tu już w trakcie remontu, żeby pomagać - wspomina. Koszalinianka zauważyła stanowisko Fundacji „Zdążyć z Miłością” podczas festiwalu organizacji pozarządowych. Podeszła do prezesek organizacji i zaczęła rozmowę. Przedstawiła swoją trudną sytuację, a Małgorzata Kaweńska-Ślęzak i Justyna Śmidecka wzięły Krysię pod swoje skrzydła.- Najważniejsze, co dostałam, to poczucie bezpieczeństwa. To dach nad głową, spokój dzieci. To bezcenne - mówi.

- Mamy też ogromne wsparcie pań z Fundacji i wolontariuszy. Jeśli któraś chce wyjść do urzędu, czy sklepu i nie ma z kim zostawić dziecka, pomoże w tym wolontariusz. Mamy wsparcie prawne, psychologiczne. A nawet jak po prostu chcemy pogadać, to nigdy nikt nam nie odmówił. Jak wygląda zwykły dzień rodziny z „mieszkania chronionego”?

- Wstaję o... trzeciej rano. Po piątej wychodzę do pracy, a rano lubię się nie spieszyć. Po pracy mam czas dla synów, czas na sprawunki. Kiedy jest ładna pogoda, wychodzimy na spacery. Normalne życie - mówi Krystyna. Z tą jednak różnicą, że życie dzielą pod jednym dachem cztery rodziny. Cztery samotne mamy i siedmioro dzieci. Najmłodsze ma dwa latka, najstarsze 13. Czterech chłopców, trzy dziewczynki. Ta liczna gromada musiała do nowych warunków się przystosować.

- Jest jak w rodzinie. Dzielimy się obowiązkami, rozmawiamy, czasem się kłócimy, później godzimy. To normalne - mówi koszalinianka. Panie w dzieleniu obowiązków były na tyle sprawiedliwe, że na lodówce zobaczyć można kartkę z listą dyżurów - kto kiedy sprząta wspólne części mieszkania.Wielkanoc spędziły wspólnie. Sylwestra też.

- Katowałyśmy „Pretty Woman”! - śmieje się Krysia.Dzielą też między siebie rachunki. Płacą czynsz, opłacają media. - To tak, jakbyśmy miały swoje mieszkanie - uśmiecha się Krystyna. Pod względem formalnym wygląda to tak, że panie podpisały umowy na czas określony. Po upływie roku, co właśnie następuje, będą mogły je przedłużyć do czasu otrzymania mieszkania z zasobów miasta. Warunkiem dla lokatorów było bowiem to, że „mieszkanie chronione” potraktują jako przystań, a nie swój cel.

- Każda z nas stara się o własne mieszkanie - mówi Krysia. - I to chyba dziś moje wielkie marzenie. Usamodzielnić się i być na swoim. - Zgodnie z naszym planem! Tak miało być - nie kryje zadowolenia Justyna Śmidecka, wiceprezeska Fundacji. Pobyt w mieszkaniu mamy miały wykorzystać do tego, by stanąć na nogi, zdobyć pracę, wykształcenie, miejsce dla dziecka z przedszkolu. A do czasu usamodzielnienia, panie są pod opieką Fundacji „Zdążyć z Miłością”. Mają nawet „opiekuna mieszkania”. Nie tylko sprawdza on, czy paniom niczego nie brakuje, ale też ocenia, czy dobrze sobie radzą.

Pomogło wiele osób
Tak jest tu dziś. Mieszkają tu rodziny. Kiełkuje szczęście. Mamy rzadko wracają do tematu bolesnej przeszłości. Tu o niej zapominają i mają czas na przygotowanie do kolejnego rozdziału w życiu. A to efekt zaangażowania ogromnej liczby osób. Lokal do remontu o powierzchni 115 metrów kwadratowych Fundacja otrzymała z zasobów Zarządu Budynków Mieszkalnych, na wniosek prezydenta Koszalina Piotra Jedlińskiego. Wymagał on gruntownego remontu i przystosowania na potrzeby matek z małymi dziećmi.

Fundacja rozpoczęła zbiórkę pieniędzy organizując koncerty i mnóstwo imprez charytatywnych. Złotówki do puszek wrzucali koszalinianie, grosza nie szczędzili właściciele wielu firm z Koszalina i regionu. Wiele z nich nieodpłatnie włączyło się w prace remontowe, by w szybkim czasie z ruiny stworzyć piękne mieszkanie.Fundacja „Zdążyć z Miłością” nie postawiła jednak kropki. Widząc wymierne efekty działań prezeski postanowiły pójść za ciosem i... przejęły kolejny lokal. W tej samej kamienicy, dokładnie piętro wyżej, kończy się generalny remont drugiego „mieszkania chronionego”. Jest ono nieco mniejsze, powstaną w nim trzy osobne pokoje, oczywiście z dużą wspólną kuchnią, łazienką i korytarzem. Prace mają zakończyć się we wrześniu. Tu swoją przystań znajdą trzy rodziny. Trzy samotne mamy i ich dzieci. I tu będzie kiełkować szczęście.

Początki...

Fundacja „Zdążyć z Miłością” została zarejestrowana w KRS 28 stycznia 2014 roku w Koszalinie. Tworzą ją kobiety, które połączyła wspólna pasja - bezinteresowne działanie dla dobra drugiego człowieka. Zgodnie ze swoją misją, Fundacja pragnie nieść i miłość i pomoc wszystkim tym, którzy jej potrzebują.

Swoje wsparcie adresuje w szczególności do kobiet - samotnych matek, porzuconych przez bliskich, zmagających się z problemami bezdomności i społecznego wykluczenia

Fundacja „Zdążyć z Miłością” jest organizacją pozarządową non profit. Powstała dzięki inicjatywie Małgorzaty Kaweńskiej-Ślęzak, która dostrzegła ważny problem, będąc wolontariuszką położną w Domu Samotnej Matki w Koszalinie. Oto matki z małymi dziećmi opuszczające placówki całodobowej opieki społecznej, nie mają się gdzie podziać. Bez dachu nad głową, bez pracy i pieniędzy, nie poradzą sobie w samodzielnym życiu. Trzeba im podać pomocną dłoń. Do swojej idei przekonała męża Waldemara, który został współfundatorem oraz grupę kobiet: Justynę Śmidecką, Alinę Konieczną, Urszulę Łumianek, Kamilę Siudowską, Dagmarę Fedorczyk i tak powstała Fundacja „Zdążyć z Miłością”, do której dołączyła później Urszula Zarębska, Dagmara Jaśkiewicz i Barbara Ponurko.

Zobacz także Dzień Kobiet z Fundacją Zdążyć z Miłością

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!