Sąd w Złotowie - rzecz bowiem dotyczyła wielkopolskiego oddziału antyterrorystycznego - uznał właśnie zażalenie poszkodowanego, który zaskarżył decyzję prokuratora o zatwierdzeniu przeszukania.
Po tygodniu prokurator zmienił zdanie
Dodajmy tylko, że zaskarżona decyzja prokuratora była drugą w ciągu jednego tygodnia, jaką wydał w tej sprawie. W pierwszej prokurator dosłownie zmiażdżył postępowanie policji wskazując, że naruszono art. 227 kodeksu postępowania karnego, gdyż policja nie zachowała umiaru podczas akcji oraz poszanowania godności osób, których czynność dotyczyła i spowodowała straty. Śledczy uznali ponadto, że akcję przeprowadzono bez weryfikacji danych uzyskanych w toku innego postępowania, a mających wskazywać, że na posesji znajdują się skradzione maszyny.
Po tygodniu stanowisko prokuratora zmieniło się o 180 stopni, uznał, że przeszukanie było zasadne i akcję policji zatwierdził. I na tę decyzję złożył zażalenie poszkodowany. - Z początkiem września odebraliśmy postanowienie sądu, który uchylił decyzję prokuratora - mówi mecenas Mirosław Wacławski, pełnomocnik poszkodowanego mieszkańca Sitna.
Brutalna wizyta policji w Dniu Kobiet
Przypomnijmy dramatyczne wydarzenia z wieczoru 8 marca.
Oddział antyterrorystów z Poznania dokonał bulwersującego przeszukania posesji w Sitnie koło Szczecinka, gdzie mieszkała spokojna, niewinna rodzina. Tego wieczoru domowników postawił na nogi łomot taranowanej bramy. Na teren posesji wbiegło około 20 mężczyzn w kominiarkach, z długą bronią w rękach. Właściciel wyszedł na zewnątrz zobaczyć co się stało, przez napastników został przewrócony na ziemię, wciśnięty kolanem w błoto. Przyłożono mu pistolet do głowy, wszystko przy wtórze krzyków i wulgaryzmów. Leżał tak skuty ponad godzinę.
Po chwili to samo spotkało jego syna, a żonę przyciśnięto do ściany uszkadzając okulary. Przerażeni domownicy nie wiedzieli co się dzieje, kim są zamaskowani napastnicy. Grozę potęgował krzyki, błyskające „koguty”, mieszkańcy skuci kajdankami i ślady laserowych celowników wymierzonych w ludzi. W czasie akcji poturbowano też psa, a na podwórku znaleziono potem kilka łusek po pociskach broni gładko-lufowej. Dodajmy, że w tym czasie w domu były żony obu mężczyzn oraz dwoje małych dzieci - trzyletnie i zaledwie kilkutygodniowe. Cała akcja trwała około dwóch godzin. Zajście okazało się pomyłką, w innym śledztwie ktoś wskazał, że pod tym adresem ma być broń i kradzione maszyny budowlane.
W uzasadnionych przypadkach można przeprowadzić przeszukanie, ale w terminie do 7 dni trzeba wystąpić o jego zatwierdzenie. Policja o to wystąpiła, ale - jak już wspomnieliśmy - prokurator najpierw odmówił zatwierdzenia, potem to zrobił, a teraz sąd decyzję uchylił.
Zobacz także: POLICJANCI ZABEZPIECZYLI PODRÓBKI
POLECAMY:
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?