Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczna ulica Dębowa w Koszalinie. Zaparkował na znak protestu

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
Koszalińskie osiedle Rokosowo. Na początku tego roku oddano do użytku wyremontowaną ulicę Dębową. Okoliczni mieszkańcy długo wyczekiwali finału tej inwestycji, bo to ulica ruchliwa, często uczęszczana, a dla setek ludzi - wręcz newralgiczna jeśli chodzi o dojazd do domu. Wcześniej była tu droga gruntowa. Przy takim natężeniu ruchu błyskawicznie jej stan się pogarszał. Stąd Dębową wreszcie wyłożono płytami, zrobiło się przestronnie, szeroko i... szybko. Za szybko. Amatorów prędkości na tym kilkusetmetrowym odcinku nie brakuje. Często można spotkać tam spacerujących rodziców z dziećmi, rowerzystów. Droga nie jest oświetlona. Póki co do wypadków nie doszło, ale ginęły zwierzęta - pies i kot dwójki mieszkańców oraz wiewiórka.

Szybko odcinek ten zyskał miano "autostrady Dębowa". Na nic apele o zamontowanie progów zwalniających na tym odcinku. Reakcją drogowców było wymalowanie znaków poziomych informujących o ograniczeniu prędkości pojazdów do 30 km/h. Bo, jak tłumaczyli, ograniczają ich przepisy. A te mówią jasno: niedopuszczalne jest stosowanie progów zwalniających na jezdniach innych niż bitumiczne, jeżeli nie można zastosować oznakowania poziomego. Słowem: płyty "pracują", więc szybko taki próg zwalniający zostałby uszkodzony i stracił swoje właściwości.

Jednak mało kto się do tego oznakowania stosuje. Jeden z mieszkańców, w obawie przed tym, że w końcu dojdzie do nieszczęścia, postawił zareagować. Postawił swój samochód terenowy na końcu Dębowej, nieopodal wyjazdu na ulicę Wojska Polskiego. Nakleił odpowiednie oznaczenia o ograniczeniu prędkości. Nie zabrakło oczywiście "życzliwych", bo mieszkańcowi szybko urwano lusterka w postawionym aucie.

Jak napisali użytkownicy facebookowej grupy Przyjaciele Rokosowa, służby takie jak policja czy straż miejska od miesięcy nie potrafią sobie poradzić z amatorami nadmiernych prędkości na Dębowej. "Różnie można oceniać postawienie tam samochodu na znak protestu, ale znaczne przekroczenia prędkości na Dębowej to poważny kłopot" - czytamy. Głosy mieszkańców są podzielone. - Faktem jest, że problem istnieje, auta jeżdżą tędy za szybko. Ale czy takie "szeryfowanie" to dobre rozwiązanie? Postawienie ot tak samochodu to też zagrożenie - mówi nam jedna z mieszkanek. - Zakazu parkowania, czy zakazu zatrzymywania się nie ma. To auto może tam stać - kontruje jeden z naszych czytelników. - Inni jeżdżący tędy zmuszeni są do obniżenia prędkości i zwiększenia czujności. Więc cel osiągnięty. Owszem, to nie jest idealne rozwiązanie. desperackie wręcz. Ale skoro od miesięcy temat jest ignorowany przez służby, to w końcu ktoś się za to wziął. Pewnym pomysłem jest np. ustawienie i oznaczenie specjalnych wysepek. Widziałem takie rozwiązania w Niemczech. Sprawdzają się, samochody muszą robić tzw. mijankę, ale dzięki temu jeżdżą wolniej - dodał. - Te płyty dają w kość mieszkańcom. Jest hałas, odczuwalne drżenia. Stosowanie się do ograniczeń prędkości przychodzi niestety z trudem. Do pierwszej tragedii - dodaje jeden z mieszkańców.

A co na ten temat uważa sam inicjator akcji i właściciel auta? - Jestem bardzo uparty i zdeterminowany. Samochód może tam stać, nie ma zakazu. Ludzie nie śpią w nocy przez pędzące pojazdy i drgające płyty. Chcemy żyć w spokoju i bezpiecznie, więc dopóty nie znajdzie się żadnego sensownego rozwiązania dla wszystkich, dopóki mój samochód będzie tam stał. I tylko tych lusterek szkoda, ale wytrzymam - podsumował.

Zobacz także: Wypadek w Koszalinie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo