Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczny junkers wybucha bez ostrzeżenia

Rajmund Wełnic [email protected]
Pan Mieczysław Wróbel, ojciec pana Roberta, pokazał nam "wybuchający” piecyk. Sprawdzali go serwisanci i uznali, że jest sprawny.
Pan Mieczysław Wróbel, ojciec pana Roberta, pokazał nam "wybuchający” piecyk. Sprawdzali go serwisanci i uznali, że jest sprawny. Fot. Rajmund Wełnic
Odkręcenie kurka z ciepłą wodą w mieszkaniu państwa Wróblów przypomina rosyjską ruletkę - gaz w junkersie wybuchnie czy nie? Kominiarze twierdzą, że wszystko jest w porządku, tylko nasze mieszkania są zbyt szczelne.

Problemy mieszkańców jednego z bloków na osiedlu Warszawsko-Chełmińskim zaczęły się jakiś rok temu, gdy w łazience wymienili piecyk gazowy.

- Od tej pory mamy, niemal dosłownie, urwanie głowy - mówi lokator Robert Wróbel. - Gaz w junkersie, po odkręceniu ciepłej wody, nie zapala się od razu, ale leci i dopiero po pewnej chwili następuje zapłon, a właściwie wybuch.

Eksplozja czasami jest tak potężna, że podmuch otwiera zamknięte drzwi do łazienki. Huk starszy dzieci, kota i sąsiadów.

- W końcu wysadzi cały blok - denerwują się mieszkańcy, którzy sprawę zgłaszali, gdzie się tylko dało. Spółdzielnia mieszkaniowa przysłała kominiarzy. Ci sprawdzili przewody kominowe i wentylację. Wszystko działa.

- Podejrzewaliśmy, że jest coś gazem, ale był pan z gazowni i sprawdził jego jakość - mówi Robert Wróbel. - Piecyk zbadał pracownik serwisu i też uznał, że jest sprawny.

Z obserwacji mieszkańców wynika, że do wybuchów dochodzi, gdy na zewnątrz jest brzydka pogoda. - Strach już do łazienki wejść, mamy dzieci i boimy się je same w domu zostawić - mówią państwo Wróblowie.

W czasie naszej rozmowy przyszli kominiarze jeszcze raz przysłani przez spółdzielnię. Specjalnymi wiatraczkami sprawdzili komin i wentylację, potem operację powtórzyli przy rozszczelnionych oknach. Ich werdykt jest jasny: do mieszkania musi dopływać świeże powietrze, a szczelne okna i drzwi, także te na klatce schodowej, znacznie to ograniczają. Po rozszczelnieniu okien wszystko powinno działać prawidłowo, bo ciąg kominowy jest.

- Zgodnie z normą do kuchni w ciągu godziny musi dopływać 70 metrów sześciennych powietrza, do łazienki 50 metrów, do pokoi także po kilkadziesiąt - mówi mistrz kominiarski Paweł Bracki. - Gdy tego nie ma, zaczyna się uzupełnianie powietrza np. przez przewód kominowy.
To zadaniem kominiarzy może być przyczyną mini-eksplozji w junkersie. - Dziś, gdy większość mieszkań ma plastikowe okna, a drzwi uszczelnione, to nagminny problem - dodaje kominiarz. I proponuje przeprowadzenie każdemu prostego testu, który pokaże, czy wentylacja i komin działają.

- Proszę przyłożyć kawałek papieru toaletowego do kratki wentylacyjnej i wylotu przewodu kominowego, jeżeli wyraźnie je przyciąga, to są sprawne - mówi Paweł Bracki.

Pana Roberta nie do końca to przekonuje: - Często nie tylko przy rozszczelnionych, ale nawet otwartych oknach dochodzi do wybuchów, zresztą przy starym piecyku nie mieliśmy takich problemów - jego zdaniem kłopot rozwiązałyby wentylatory na dachu, które wymuszałyby ruch powietrza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!