Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nurkowie czyścili miejskie kąpielisko w Koszalinie

Joanna Krężelewska
Czternastu płetwonurków usuwało rośliny ze zbiornika. Dzięki temu przyjemniej tu pływać.
Czternastu płetwonurków usuwało rośliny ze zbiornika. Dzięki temu przyjemniej tu pływać. Radosław Brzostek
Oprócz amatorów wypoczynku nad wodą można było tu wczoraj zobaczyć płetwonurków, którzy pracowali przy oczyszczaniu zalewu z wodorostów.

Ochotnicza Straż Pożarna, Oddział Ratownictwa Wodnego Klub Płetwonurków Mares na zlecenie Zarządu Obiektów Sportowych podjął się oczyszczenia miejskiego kąpieliska z szybko rozrastającej się tu wodnej roślinności. - Przez trzy dni pracowało czternastu płetwonurków - mówi Marian Kurtiak, prezes zarządu Klubu. - Zastosowaliśmy metodę tzw. bagrowania. Za łódkami ciągnęliśmy ciężary, na które zahaczała się zakorzeniona roślinność. To umożliwiało jej usunięcie.

Powód akcji? Osoby korzystające z kąpieliska narzekały, że przez zarastające go wodorosty pływa się w nim nieprzyjemnie, a nawet niebezpiecznie. - Również ratownicy sugerowali nam, by usunąć tę roślinność, gdyż natknięcie się na nią może wywołać u pływających niepokój, panikę, a to może w konsekwencji zagrażać ich bezpieczeństwu w wodzie - mówi Jakub Pyżanowski, szef ZOS-u, który administruje kąpieliskiem.
Na miejscu pracowała łódź motorowa i dodatkowe łódki, którymi wodorosty transportowane były na brzeg. W sumie płetwonurkowie wyciągnęli z wody kontener zielska. Oczyszczanie kosztowało 5,9 tys. zł. ZOS po konsultacjach z Zachodniopomorskim Zarządem melioracji i Urządzeń Wodnych planuje też oczyścić zbiornik na wysokości Wakeparku.

Płetwonurkowie zasugerowali, że warto oczyszczać wodę częściej, by nie dopuścić do nadmiernego zarastania. - Będziemy na ten temat dyskutować, zastanawiać się nad nawiązaniem stałej współpracy, jednak należy pamiętać, że eksperci podkreślają iż roślinność ta pozytywnie wpływa na faunę w wodzie. Co ważne, w pierwszym roku istnienia zbiornika zarastanie jest silniejsze, ale z każdym kolejnym żyzność dna będzie mniejsza, a tym samym roślinności będzie mniej - zauważa Jakub Pyżanowski.

Jednak to, że dno koszalińskiego zbiornika retencyjnego intensywnie zarasta, niepokoi koszalinian i rodzi pytania, czy to normalne w nowo otwartym zbiorniku. - To właściwe zjawisko, które nie zakłóci jego funkcji - uspokaja prof. Tomasz Heese z Politechniki Koszalińskiej.

Zbiornik retencyjny przy ul. Sybiraków składa się z dwóch części. "Na tyłach" większego, na którym funkcjonuje m.in. kąpielisko, znajduje się mniejszy, bezpośrednio odbierający wodę z Dzierżęcinki. Czytelnicy donieśli nam, że szczególnie ten błyskawicznie zarasta. - Coraz trudniej poruszać się tu rowerem wodnym, w który "wkręca" się zielsko porastające dno, a pływanie wpław czy łowienie ryb w takim gąszczu jest już niemal niemożliwe - skarży się mężczyzna, który regularnie odwiedza zalew.

Na miejscu potwierdziliśmy jego spostrzeżenia. Roślinność porastająca mniejszy zbiornik zajmuje już niemal całe jego dno i jest tak bujna, że w niektórych miejscach przebija się ponad lustro wody. W związku z tym pojawiły się wątpliwości, czy inwestycja została wykonana zgodnie ze sztuką i czy nie trzeba będzie spuścić wody i oczyścić dna.

Prof. Tomasz Heese zapewnia jednak, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Część, o której mowa ma służyć dwóm celom: ochronie głównego zbiornika - wyłapywać wszelkie osady i zanieczyszczenia - oraz pełnić ważną funkcję dla awifauny - wskazuje Kierownik Katedry Biologii Środowiskowej. - Z tego punktu widzenia wręcz wskazane jest, by jak najszybciej pojawiły się tam szuwary nadbrzeżne, które dadzą schronienie i legowiska ptactwu. Także porastanie dna jest prawidłowe, bo dodatkowo wiąże osady i jest rodzajem filtru.
Jednocześnie naukowiec zapewnia, że zjawisko nie utrudni przepływu wody do głównej części zbiornika. - W miejscu zwężenia, w którym obie części się łączą, rzeka płynie naturalnym korytem, które jest głębsze, więc nie grozi mu całkowite porośnięcie. Oczywiście za jakieś 10-15 lat trzeba będzie spuścić wodę i oczyścić dno całości, ale jest to zupełnie naturalne przy tego typu zbiornikach - podkreśla profesor.

Inną kwestią jest fakt, że stopniowe zarastanie mniejszej części zalewu może sprawiać kłopot osobom chcącym korzystać także z jej wód. Tomasz Heese uważa jednak, że z czasem mniejszy zbiornik należałoby po prostu wyłączyć z użytkowania. - Choćby dla ochrony ptactwa, które będzie się tam gromadzić - uzasadnia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!