Ryszard Nowak, dyrektor zarządu okręgowego PZD Koszalin, zapewnia, że jego związek nie przeszkadza w usamodzielnianiu się ogrodów. - My jesteśmy tylko obserwatorami na zebraniach założycielskich i nie możemy wpływać na porządek obrad ani sam przebieg zebrania. Na takim zebraniu muszą być dwie uchwały: o pozostaniu w strukturach PZD, a następnie o wyodrębnieniu ze struktur. W „Malwie” w Biało-gardzie nie głosowano w tej pierwszej sprawie, więc dlatego na przekształcenie, a w zasadzie otrzymanie wpisu do KRS, czekali 11 miesięcy. To nie była nasza wina. Jeśli ogrody chcą się odłączyć, my nie przeszkadzamy - zapewnia dyrektor. Zauważa, że w skali kraju od PZD odłączyło się jedynie 5 procent ogrodów, region koszaliński nie odbiega od tej średniej. - Nieszczęściem niektórych stowarzyszeń jest po prostu brak znajomości przepisów prawa - dodaje.
Zła wiadomość dla biało-gardzkiej „Malwy”, jednego z pierwszych w regionie ogrodów, które wyłączyły się spod opieki PZD, jest taka, że związek zamierza odzyskać od ogrodu dotacje, które przyznał w 2014 i 2015 roku.
- Rada Krajowa podjęła uchwałę, która zobowiązała nas do dochodzenia zwrotu dotacji udzielonych ogrodom w ciągu ostatnich 5 lat - tłumaczy Nowak. - „Malwa”, która przekształciła się z ogrodu „Zjednoczenie”, musi więc nam oddać łącznie 12 tysięcy złotych. A ponieważ jest tam ponad 200 działek, na każdą przypada około 60 zł zadłużenia. Dyrektor dopowiada jeszcze, że nie doszło do formalnego wyodrębnienia ogrodu z PZD. - „Malwa” ma osobowość prawną, ale musi wykonać bilans, datowany na dzień otrzymania tej osobowości. I wtedy jest to podstawą do formalnego wyodrębnienia - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?