MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pacjenci palą papierosy po kątach

Ilona Stec [email protected]
Starsza pani przez tydzień leżała przykuta do łóżka w białogardzkim szpitalu. Cierpiała nie tylko z powodu choroby.

Źle znosiła dym papierosowy, który docierał do sali z korytarza i toalet.

- Nie wolno palić w restauracjach, w firmach, urzędach. Dlaczego papierosowy dym muszą wdychać pacjenci szpitali? - pyta syn kobiety (personalia do wiadomości redakcji), który opowiedział nam o tym zdarzeniu.

- Ubolewam nad tym, co się stało i obiecuję, że personel natychmiast będzie interweniował wobec osób łamiących prawo - mówi zastępca dyrektora szpitala w Białogardzie, Krzysztof Kozak.

I dodaje, że ten problem występuje w całej Polsce.
Prawo zabrania palenia papierosów w zakładach opieki zdrowotnej poza pomieszczeniami przystosowanymi do tego. Jak jest przestrzegane?

Dyscyplinarnie nie wyrzucą
W zaułkach szpitalnych korytarzy, w toaletach i łazienkach, wciąż można spotkać zaciągających się dymkiem pacjentów.

- Niektórzy palą nawet w łóżku. Zwykle palenie jest bezwzględnie przeciwwskazane, ale chorzy mają to w nosie - opowiadają lekarze z koszalińskiego szpitala. - Wchodzi się czasem wieczorem do sali chorych, a tam obłoki dymu. W łazienkach okna szeroko pootwierane, ludzie chcą się kąpać, a tu przeciągi.

- Elementarna przyzwoitość nakazywałaby powstrzymać się od palenia tam, gdzie jest to niedozwolone albo gdzie palić nie wypada. W kościele nikt nie pali - zwraca uwagę Krzysztof Kozak. - Wszyscy wiedzą, że i w szpitalu nie wolno palić. Tylko co z tego? Możemy sto razy zwracać uwagę pacjentom, a oni i tak zrobią, jak będą uważali.

Palą nie tylko pacjenci
Lekarze uczciwie przyznają, że palą nie tylko pacjenci. Personel także.
- Jesteśmy nieraz tak zestresowani po zabiegach, że musimy zapalić - próbuje usprawiedliwiać kolegów jeden z lekarzy.

- Pielęgniarki regulaminowo wychodzą na zewnątrz. A my czasem nie mamy kiedy wyjść, ale też staramy się palić regulaminowo - zastrzega szybko i zapewnia, że palaczy wśród lekarzy i pielęgniarek jest już coraz mniej.

Pan Stanisław, pacjent przechadzający się szpitalnym korytarzem, wyszedł - jak wyjaśnia - na spacer, nie na papierosa. Nie pali.

Co sądzi o łamaniu zakazu palenia w szpitalu przez chorych i personel? - Lekarze i pielęgniarki, jeśli palą, to w miejscach, w których pacjenci nie bywają albo bywają rzadko - mówi. - Pacjenci kopcą tam, gdzie przebywają inni chorzy.

W palarni bezpieczniej
W szpitalu wojewódzkim w Koszalinie wyodrębniono specjalne miejsca dla palaczy, poza oddziałami. Wyposażono je tylko w popielniczki, nie ma krzeseł ani ławek.

- Dbamy natomiast o to, by w każdym były ostrzeżenia o szkodliwości palenia tytoniu. Prowadzimy też edukację w oddziałach - mówi Monika Zaremba, rzeczniczka szpitala.

Nikt tu nie ma złudzeń, że wprowadzenie całkowitego zakazu palenia papierosów w szpitalach to fikcja. - To nałóg, z którym bardzo trudno walczyć. Jeśli obowiązywałby taki bezwzględny zakaz, zawsze ktoś znalazłby sobie jakieś miejsce, w którym i tak by zapalił. Lepiej więc, żeby to było bezpieczne miejsce, gdzie nie będzie ryzyka zaprószenia ognia - twierdzi rzeczniczka.

I wie, co mówi. Pożar, który strawił półtora roku temu poddasze jednego ze szpitalnych budynków, wybuchł w wyniku zaprószenia ognia.

Nawet choroba ich nie zraża
Palaczy nie brakuje też w koszalińskim Specjalistycznym Zespole Gruźlicy i Chorób Płuc. Większość tutejszych pacjentów to ofiary tytoniowego nałogu - chorzy na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc i na nowotwory. Wielu pali nadal. - Walczymy z tym, ale z różnym skutkiem - nie kryje Mirosława Dudzicz, dyrektorka SZGiCh.

- Personel jest na to wyczulony, ale jak ktoś bardzo chce zgrzeszyć, zawsze znajdzie sobie jakiś kąt.

Sankcji wobec palaczy nie ma żadnych. Odmówić im leczenia nie można, wyrzucić ze szpitala też nie.

- Można jedynie nie zakwalifikować pacjenta do takiego leczenia, które znacząco poprawia komfort jego życia - dodaje dyr. Dudzicz. - Część procedur leczniczych - na przykład domowe leczenie tlenem - uwarunkowana jest rzuceniem palenia. Jeśli nie chce, nie kierujemy go na te zabiegi, bo takie leczenie nie daje żadnych efektów.

Z nałogiem absolutnie powinni też zerwać pacjenci z rakiem płuc. Nikotyna osłabia bowiem działanie chemioterapeutyków. Niektórzy, gdy się o chorobie dowiedzą, natychmiast przestają palić, ale są tacy, których nawet ciężka choroba nie jest w stanie do tego skłonić.

- Śmieszni są czasem palacze złapani na gorącym uczynku. Tłumaczą, że oni nie palą, tylko popalają. Kiedy pytam, jaka to różnica, przekonują, że - gdyby palili, to 20 papierosów dziennie, a oni spalają tylko 5. Niektórzy zapewniają, że się nie zaciągają - opowiada doktor Dudzicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!