Pakiet onkologiczny w Koszalinie: Wystawiają karty bez badań

Dr Hanna Symonowicz o pakiecie onkologicznym.

Czy można już pokusić się o wstępną ocenę funkcjonowania pakietu onkologicznego?
- Na pewno jest za wcześnie, bo diagnostyka trwa około dziewięć tygodni, dlatego nawet ci, którzy już ją rozpoczęli, jeszcze jej nie zakończyli. Za wcześnie jest na podanie liczby nowych rozpoznań nowotworów oraz potwierdzeń chorób podejrzewanych przez lekarzy rodzinnych. Z pierwszych doświadczeń jednak wynika, że chyba nie do końca dobrze wygląda współpraca z lekarzami rodzinnymi. Spodziewaliśmy się, że - zanim skierują pacjentów do dalszej diagnostyki - będą próbowali postawić wstępną diagnozę. Natomiast bardzo często spotykamy się z wystawianiem "zielonych kart" bez przeprowadzenia wstępnych badań. Druga rzecz, to wystawianie kart przez lekarzy POZ pacjentom z rozpoznaną chorobą nowotworową od wielu lat. Wynika to z chęci skorzystania z przyspieszonej procedury badań kontrolnych. To powoduje, że inni pacjenci, wymagający pilnej diagnostyki, muszą na badania czekać.

Lekarze POZ wskazują, że nawet jeśli wywiążą się ze swoich zadań, to pacjenci utkną np. w kolejkach w poradni onkologicznej. Czy faktycznie odczuwacie zwiększenie liczby pacjentów?
-Onkolodzy zawsze zajmowali się diagnostyką, więc dla nas praktycznie nic się nie zmieniło (oczywiście poza znacznie rozszerzoną dokumentacją). Nie odczuwamy zwiększonej liczby pacjentów, a pacjent z założoną kartą jest rejestrowany i przyjmowany zgodnie z regułami wyznaczonymi przez NFZ - w ciągu dwóch tygodni. Widzę za to problem z pacjentami, którzy mają założoną kartę przez lekarzy rodzinnych i kierowani są do przychodni specjalistycznych, a ich stan ogólny nie pozwala na wykonywanie badań w warunkach ambulatoryjnych. Lekarz rodzinny powinien po badaniu ocenić czy stan pacjenta pozwala na diagnostykę ambulatoryjną, a jeśli nie, to taki pacjent powinien od razu trafiać do szpitala. Czekamy na wyjaśnienia z centrali NFZ - co robić z pacjentami, których nie jesteśmy wstanie ambulatoryjnie diagnozować. Takiej sytuacji niestety przyspieszona ścieżka nie przewidziała.

Czy, poza tymi kłopotami, jest wystarczająco dużo specjalistów i pieniędzy, żeby zmieścić się w wyznaczonych terminach?
To na tym etapie jeszcze trudno powiedzieć. Dopiero z czasem będziemy wiedzieli czy mieścimy się w terminach. Generalnie wszyscy wiedzą, że w Polsce brakuje onkologów, patomorfologów, radiologów. Ich brak nie powinien drastycznie wpłynąć na działanie pakietu onkologicznego.

Co należałoby jeszcze zmienić, usprawnić w samej procedurze?
- Obecnie w system wpisujemy jedno, a później jeszcze musimy uzupełniać dokumenty ręcznie, bo nie wszystkie informacje, które są w karcie, znajdują się także w systemie. Powinna istnieć możliwość wypełnienia wszystkiego elektronicznie, żeby przyspieszyć naszą pracę.

Czy na podstawie dotychczasowych doświadczeń, uważa Pani,że pakiet może być krokiem w dobrym kierunku?
Wszystko co robimy, żeby skrócić diagnostykę i jak najszybciej rozpoznać chorobę nowotworową należy ocenić na plus. Można mieć zastrzeżenia do tego jak pakiet został stworzony, do zbyt pospiesznego jego wprowadzenia czy wspomnianych kwestii technicznych, ale cokolwiek będziemy robić dla przyspieszenia diagnostyki jest pozytywne, bo w Polsce cały czas za późno rozpoznajemy nowotwory. A jak rozpoznajemy za późno, to już leczymy wyłącznie paliatywnie, a nie o to chodzi w leczeniu onkologicznym.