Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięć karetek na wezwanie w Koszalinie

Marzena Sutryk
Koszalińskie pogotowie ratunkowe to filia Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie, ma 5 karetek i 1 na sezon.
Koszalińskie pogotowie ratunkowe to filia Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie, ma 5 karetek i 1 na sezon. Archiwum
Sprawdzamy, ile karetek pogotowia jest do dyspozycji w 100-tysięcznym mieście, jakim jest Koszalin.

Gdy coś się dzieje i człowiek dzwoni na 999 albo 112, to po drugiej stronie telefon odbiera dyspozytor pogotowia. To on jest w tym momencie decydentem, jaki środek transportu i czy w ogóle wysłać załogę ratowników i lekarza na ratunek. Jak to działa w Koszalinie? Sprawdziliśmy to po środowym zdarzeniu, kiedy to do 21-latka, prawdopodobnie pod wpływem dopalaczy, został wezwany śmigłowiec ratunkowy.

- Województwo jest podzielone na dwie części - tę zachodnią obsługuje dyspozytor w Szczecinie, a część wschodnią - w Kołobrzegu - wyjaśnia Elżbieta Sochanowska, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. - To on na podstawie wywiadu podejmuje decyzję i wysyła karetkę albo śmigłowiec. Dla nas najważniejsze jest życie ludzkie i gdy słyszymy, że człowiek jest nieprzytomny - jak było w Koszalinie w tym opisywanym przypadku - to nie ma dyskusji - na miejsce jedzie karetka albo leci śmigłowiec - sezonowa baza jest w Zegrzu Pomorskim i całoroczna w Goleniowie.

Koszalińskie pogotowie, które działa jako filia, pod szyldem WSPR w Szczecinie, dysponuje na co dzień pięcioma karetkami. W tym dwa zespoły są specjalistyczne - to dwóch ratowników i jeden lekarz oraz trzy zespoły podstawowe (z dwoma ratownikami). Do tego na sezon jest też jedna karetka w Mielnie.
Ustaliliśmy, że tego dnia, gdy zadysponowano śmigłowiec na ul. Lechicką w Koszalinie, te pięć karetek było akurat w rozjazdach. Z tego trzy karetki były wezwane do ciężkich przypadków, gdzie wystąpiło m.in. podejrzenie udaru, natomiast dwie pozostałe pojechały na wezwanie do dwóch mieszkańców Sianowa, którzy... zażyli wcześniej dopalacze. I to właśnie dlatego do kolejnego wezwania trzeba było wysłać śmigłowiec.

Przypomnijmy
W środę po godzinie 16 w rejonie ul. Lechickiej w Koszalinie wylądował śmigłowiec. Ratownicy zostali wezwani na pomoc do nieprzytomnego człowieka. Na miejscu zastali awanturującego się, agresywnego mężczyznę. Prawdopodobnie zażył dopalacze. Konieczne było wsparcie policji. Na miejscu nieoczekiwanie pojawił się ambulans. Policjanci obezwładnili 21-latka i wyprowadzili go do karetki. Tam trzeba było go przypiąć do noszy, gdyż wciąż był agresywny, wyrywał się.
W tym czasie śmigłowiec wrócił do bazy w Zegrzu Pomorskim. Dlaczego został w ogóle wysłany na miejsce? - W tym przypadku dyspozytor pogotowia odebrał zgłoszenie, że człowiek jest nieprzytomny. Nie było akurat karetki, więc zadysponował śmigłowiec - wyjaśniła nam wówczas na gorąco Justyna Sochacka, rzecznik Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Nie jesteśmy od tego, by dyskutować w tej sytuacji, ale od realizacji zlecenia, by lecieć na pomoc człowiekowi.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!