Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki w Koszalinie wzywają do protestu. Grozi nam strajk?

(AB)
– Nie chodzi o pieniądze – przekonywali wczoraj debatujący. – Ale oto, by pacjenci byli bezpieczni i mieli dobrą opiekę. Przeciążony pracąpersonel takiej opieki zapewnić chorym nie może. Tymczasem nowerozporządzanie pozwala na to, by pielęgniarka i położna pracowała nawet 300 godzin tygodniowo.
– Nie chodzi o pieniądze – przekonywali wczoraj debatujący. – Ale oto, by pacjenci byli bezpieczni i mieli dobrą opiekę. Przeciążony pracąpersonel takiej opieki zapewnić chorym nie może. Tymczasem nowerozporządzanie pozwala na to, by pielęgniarka i położna pracowała nawet 300 godzin tygodniowo. Radosław Koleśnik
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych wezwał wszystkie organizacje zrzeszające pracowników służby zdrowia do protestu. A to oznaczać może strajki.

Na spotkanie do Koszalina zjechali przedstawiciele związku z całej Polski. Wybór miejsca nie był przypadkowy. Jak zdradziła przewodnicząca Iwona Borchulska, nasze miasto zostało wybrane, bo z nim związany jest minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Jest jeszcze jeden powód: sądowy finał - nie po myśli pielęgniarek - pięcioletniego sporu o podwyżki dla zatrudnionych w koszalińskim szpitalu (pisaliśmy o tym na naszych łamach dwa dni temu).

Początek akcji to efekt wejścia w życie rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie ustalania minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych. Zdaniem przedstawicieli związku w sytuacji, gdy nie udało się dojść do porozumienia na poziomie kraju, trzeba zejść niżej, czyli do konkretnych szpitali. Problem zdaniem związkowców polega na tym, że rozporządzenie nie zabezpiecza odpowiednio bezpieczeństwa pacjentów, ani praw pracujących pielęgniarek. Iwona Borchulska: - Wykreślono czasy pracy przy pacjentach, co w praktyce oznacza, że na przykład 60-łóżkowym oddziałem opiekować ma się jedna pielęgniarka. Mamy zgłoszone podobne przykłady z kraju, niektóre trafiły już do prokuratury.

Związek chciał, by do rozporządzenia wpisano, że na jednej zmianie pracować mają co najmniej dwie pielęgniarki, podobnie przy stole operacyjnym, oraz by do obsady nie wliczać kadry kierowniczej, bo to zawyża liczbę osób pracujących przy chorych. Zdzisław Bujas: - To co się dzieje jest niebezpieczne dla pacjentów. Chory powinien mieć pewność, że osoba, która się nim opiekuje jest w dobrej formie, a nie po 48-godzinnym wycieńczającym dyżurze.

O tym, ile organizacji związkowych przyłączy się do protestu, okaże się w ciągu najbliższych tygodni. Czy koszaliński szpital będzie jednym z "ognisk zapalnych"? Teresa Arendarczyk, która szefuje międzyzakładowej organizacji związkowej w szpitalu, powiedziała, że zarząd będzie nad tym debatował. Iwona Borchulska: - Niestety obawiamy się, że to, co musimy zrobić, będzie wpływało na pacjenta. Wiem jedno: protestujemy od 1999 roku i jak dotąd nie straciliśmy sympatii społeczeństwa

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!