Jeśli polityczna wiosna w Kołobrzegu jest już tak gorąca, to strach myśleć, co będzie wyborczą jesienią. Zaledwie w piątek Artur Łącki, radny sejmiku (PO) wezwał kołobrzeskiego radnego wojewódzkiego Henryka Carewicza do złożenia mandatu, bo naprawiając w swoim warsztacie szpitalne karetki, miał działać niezgodnie z ustawą o samorządzie wojewódzkim. Do takiego wniosku Łącki miał dojść jako członek zespołu kontrolującego (zresztą na wniosek samego Carewicza) zatrudnienie radnych w kołobrzeskim szpitalu.
Tylko, że H.Carewicz wnioskował o skontrolowanie sposobu zatrudnienia i wywiązywania się umów, posła PO, Marka Hoka (w jego przypadku Artur Łącki, nie dopatrzył się uchybień) , którego kołobrzeska prawica od 2016r. podejrzewa o to, że przez lata był zatrudniany tylko formalnie w szpitalu (także koszalińskim i ustrońskim ośrodku zdrowia), a pieniądze pobierał za nic. - Szpital jest w kiepskiej kondycji, a panu Hokowi w krótkim czasie wypłacono według moich wyliczeń ok. 400 tys. zł za pracę, której nie wykonał, bo sam mówił, że nie przyjmował pacjentek, a takie zapisy miał w umowach - mówi Sławoj Kigina.
Henryk Carewicz wyjaśnia, że miał nie tylko prawo (czego jest pewien po konsultacji z prawnikami), ale i moralny obowiązek naprawiać karetki, gdy zwracał się do niego szpital, bo inni mechanicy odmawiali. - A ja specjalizuje się w mercedesach - mówi. - Karetki naprawiam od lat. Gdy zostałem radnym, pytałem kierownika odpowiedzialnego za transport, czy nadal mogę świadczyć szpitalowi takie usługi. Mówił, że pytał o to prawnika i odpowiedź była twierdząca.
Teraz Henryk Carewicz żąda od Artura Łąckiego przeprosin i przekazania 5 tys. zł na kołobrzeskie hospicjum, inaczej grozi sądem.
Takie samo żądanie ma skierować do starosty kołobrzeskiego, Tomasza Tamborskiego, który sugerował, że Carewicz powinien do wyjaśnienia sprawy zawiesić swoje członkostwo w Radzie Społecznej Szpitala.
Krzysztof Nieckarz, szef komisji rewizyjnej sejmiku, też biorący udział w kontroli, zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posła Hoka w latach 2011 -2017. Chodzi o poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i oszustwo, które naraziło szpital na straty.
Marek Hok jest w sejmie:- Wrócę, skonsultuje się z prawnikiem i zajmę stanowisko - mówi. - Nie mam wątpliwości, że zaczęła się brudna kampania. Dziś każdego można oskarżyć o wszystko. Kontrolujący 15 marca mieli wgląd w dokumenty, a pan Nieckarz, zawiadomił prokuraturę dwa dni wcześniej. Jak to wytłumaczyć? Być może rzeczywiście nie pozostanie mi nic innego, jak liczyć na niezawisłą prokuraturę.
Zobacz także Janusz Gromek o zniszczonej rzeźbie "Turystki"
POLECAMY:
Pościg pod Koszalinem za sprawcami kradzieży
Droga S6. Obwodnica Koszalina i Sianowa rok później
Kolorowy korowód przemaszerował ulicą Zwycięstwa
Weekend w klubie Prywatka w Koszalinie
Historia dworca w Koszalinie na zdjęciach
44. edycja Rajdu Monte Karlino za nami
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?