Po raz drugi nie dla atomu. Kołobrzescy radni popierają protest

Temat elektrowni atomowej na Pomorzu Środkowym wraca jak bumerang.
Podczas zorganizowanej w środę sesji kołobrzeskiej rady miasta o problemie, który za sprawą wojewody zachodniopomorskiego pojawia się na nowo, przypomniał przewodniczący klubu Razem dla Kołobrzegu, a zarazem sekretarz gminy Mielno Henryk Bieńkowski. Nie zabrakło odniesień do japońskiej Fukushimy i danych liczbowych, popartych multimedialną prezentacją.

- Zwracam się z prośbą o wsparcie ze strony kołobrzeskich radnych oraz prezydenta miasta. Nie może tak być, że na siłę narzuca się ludziom coś, co zagraża ich bezpieczeństwu - apelował wskazując równocześnie, że w przeprowadzonym referendum aż 94 proc. mieszkańców gminy Mielno opowiedziało się przeciw budowie elektrowni w Gąskach.

- Mamy obowiązek poprzeć Mielno, zwłaszcza że znajdujemy się w pierwszej, 20-kilometrowej strefie zagrożenia gdyby w planowanej elektrowni nastąpiła awaria. Poza tym dla kluczowej dziedziny rozwoju regionu jaką jest turystyka, taka inwestycja nie jest w żaden sposób uzasadniona, a nawet jej zagraża - mówił radny niezależny Andrzej Mielnik.

W podobnym tonie wypowiadali się pozostali obradujący. Nie brakowało także konkretnych propozycji, jak na przykład wysuniętej przez Jacka Woźniaka (SLD) idei zwołania w Kołobrzegu konferencji przedstawicieli środkowopomorskich samorządów, by dalej wyrazić protest wspólnie.

Choć wiceprezydent Kołobrzegu Andrzej Olichwiruk wskazał, że nim wsparcie dla podkoszalińskiej gminy zostanie udzielone, musi ze strony jej władz wpłynąć stosowne pismo, kroki przeciwko atomowi w Gąskach będą podjęte wcześniej. -

Sprawą w najbliższym czasie zajmą się miejskie komisje. Osobiście będę optował za udzieleniem Mielnu między innymi wsparcia finansowego, które mogłoby zostać wykorzystane na przykład na opłacenie prawników - powiedział "Głosowi" przewodniczący rady miasta Ryszard Szufel.

Przewodniczący przypomniał też, że to nie pierwszy antyatomowy protest rajców z Kołobrzegu: w grudniu 2011 r. podjęto w tej sprawie uchwałę, a rok później on sam wyraził sprzeciw wobec inwestycji podczas sesji rady miejskiej Koszalina.