Pogorzelcy z ul. Popiełuszki w Świdwinie wrócą do domu w listopadzie

- Prace idą zgodnie z planem. Z końcem października będzie po robocie. Pozostanie tylko odbiór techniczny i mieszkańcy będą mogli się wprowadzać do swoich mieszkań - zapewnia Zygmunt Maksiak, prezes ZUK w Świdwinie.

- Remont kamienicy wyceniliśmy na 300 tys. złotych. Ubezpieczyciel - PZU - przysłał nam swoją wycenę i zgodził się wypłacić 200 tys. złotych. Prawdopodobnie, ale tu już decyzję podejmie wspólnota, na drodze sądowej będziemy domagać się naszym zdaniem należnych nam blisko 100 tys. złotych. W żaden sposób jednak te przepychanki finansowe nie opóźnią wprowadzenia do budynku lokatorów z początkiem listopada.

Wiem, że niektórzy z nich mieli indywidualnie ubezpieczone mieszkania i z tego tytułu też występowali o odszkodowanie.

Przypomnijmy, ogień strawił w maju poddasze, które podzielone było na dwa mieszkania. Zginęły wtedy trzy osoby - mężczyzna i jego niespełna dwuletnia córeczka. Jej mamie udało się wyskoczyć z okna i przeżyć. Trzecią ofiarą był znajomy jednej z lokatorek. Już wtedy wiadomo było, że obie kobiety nie wrócą do mieszkań na poddaszu, bo nikt już nie pozwoli na jego adaptację. Jedna otrzymała mieszkanie socjalne przy ul. Poznańskiej, druga czeka na nowe lokum przy ul. Kościuszki. Pozostali lokatorzy wiedzieli, że do budynku wrócą. Niestety, ich mieszkania też zostały zniszczone i to nie głównie przez ogień, ale wodę, którą straży użyli podczas akcji gaśniczej. Instalacja elektryczna i kanalizacyjna nadawała się do wymiany, tynki do zbicia, nie licząc wymiany dachu i stropu.