- To było dosłownie 10, może 15 minut od włączenia tych lampek - wspomina pani Aldona. Mieszka w domu - bliźniaku przy ul. Boya Żeleńskiego w Koszalinie.
- Choinkę, otoczoną lampkami, zostawiłam w pokoju syna, który miał niebawem wrócić do domu. Chciałam mu stworzyć przedświąteczny nastrój. Zeszłam na parter, aby dokończyć przygotowanie posiłku. Już chwilę później poczułam podejrzany zapach. Pobiegłam na piętro, otworzyłam drzwi i od razu zobaczyłam buchający ogień z pokoju syna. Szybko zbiegłam na dół krzycząc do męża, że mamy pożar. Gdy mąż spróbował wbiec na górę, nie był już w stanie dostać się do pomieszczeń, na klatce kłębił się gryzący dym - opowiada.
Strażacy przyjechali szybko, już po niecałych dwóch godzinach akcja gaszenia zakończyła się, ale mimo tego straty są duże. Biegli jeszcze je wyceniają, jednak rodzina potrzebuje wsparcia.
Syn pani Aldony zamieścił na portalu społecznościowym zrzutka.pl opis zdarzenia, tam też można wpłacać dowolne kwoty, by wesprzeć pogorzelców. Wystarczy wyszukać zrzutkę założoną przez Oskara Bohuszewicza - Słuszniaka.
Rodzinę można wesprzeć w TYM MIEJSCU
Pożar wybuchł 6 grudnia, tuż przed godziną 17. Całe pierwsze piętro i poddasze wymagają kompleksowego remontu, w całym domu unosi się przykry zapach spalenizny.
- Parter został lekko zalany, jednakże nadaje się do zamieszkania, gdzie teraz, w jednym pokoju, toczy się życie. Choć magia świąt zawsze była dla nas ważna, obecnie koncentrujemy się na przywróceniu normalności i odbudowie naszego domu. Dziękujemy za zrozumienie, wsparcie i życzliwość.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?