Prezes Przylesia nie dał się przekonać - zsypy jednak zaspawane

O kontrowersyjnym zamykaniu blokowych zsypów na terenie największej koszalińskiej spółdzielni pisaliśmy pod koniec czerwca. Mieszkańcy budynku przy ul. Władysława IV 48 protestowali przeciw tym planom, podpierając się podpisami większości lokatorów. Swój sprzeciw argumentowali brakiem logiki i kłopotliwością tej decyzji.

Mieszkańcy "Przylesia" protestują przeciw zaspawaniu zsypu [film]

- Odpady zmieszane, które nie podlegają segregacji, wciąż będziemy musieli wrzucać do pojemnika ustawionego w pomieszczeniu pod zsypem - zauważali. - Z tą różnicą, że zamiast wyrzucać je jak dotychczas, będziemy musieli każdorazowo schodzić kilka pięter w dół. To z kolei zwiększy eksploatację wind i obniży komfort jazdy, bo co chwilę ktoś będzie zjeżdżał ze śmieciami.
Twarda postawa mieszkańców przyniosła efekt - choć w pozostałych budynkach zsypy zaspawano, u nich pozostały nietknięte. Przez tydzień.

- Pod koniec ubiegłego tygodnia dostaliśmy kolejne pismo, w którym poinformowano nas, że zsypy jednak zostaną zaspawane, co zrobiono wczoraj rano - poinformowała nas Barbara Myślińska, przedstawicielka lokatorów.

Tym razem decyzja została szczegółowo uzasadniona przez prezesa spółdzielni. "W dniach 1-4 lipca skontrolowano realizację segregacji odpadów w Państwa budynku. Stwierdzono, że pomimo wyposażenia nieruchomości w odpowiednie pojemniki, odpady zmieszane łączone są nadal z opakowaniami szklanymi, plastikowymi i makulaturą. (...) Decyzja o braku segregacji podjęta przez część mieszkańców nie może obarczać odpowiedzialnością, w postaci wyższych opłat za odbiór odpadów, pozostałych mieszkańców 25 lokali w nieruchomości. Dlatego też, w celu realizacji nałożonych ustawą obowiązków, szuflady zsypowe w Państwa budynku zostaną zaspawane" - napisał do lokatorów prezes Kazimierz Okińczyc.

Decyzja ta rozgoryczyła mieszkańców, ale nie zamierzają składać broni. - Będziemy się odwoływać wyżej. Poprosimy o pomoc naszych posłów - zapowiadają.