Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces byłego prezesa SzLOT wraca na wokandę

(r)
Bogusław Sobów, który wyraził zgodę na publikację swoich danych i wizerunku. Powiedział nam, że ma nadzieję na szybkie rozpatrzenie swojej sprawy.
Bogusław Sobów, który wyraził zgodę na publikację swoich danych i wizerunku. Powiedział nam, że ma nadzieję na szybkie rozpatrzenie swojej sprawy. Rajmund Wełnic
Po kilkumiesięcznej przerwie ponownie ruszył proces Bogusława Sobowa, byłego szefa Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, oskarżonego o nadużycia finansowe. Wyrok? Może jeszcze w tym roku.

SzLOT powstał w 2008 roku jako stowarzyszenie, które tworzy kilkunastu przedsiębiorców branży turystycznej oraz członkowie instytucjonalni m.in. miasto Szczecinek i powiat szczecinecki. Prowadzi wyciąg do nart wodnych i plaże miejskie, bazę wodniacką nad Trzesieckiem, szkoli młodzież w ramach Academii Nautica. Organizuje obozy, zawody wodniackie, buduje infrastrukturę nad jeziorem itp..

SzLOT realizował i realizuje większość pomysłów miasta związanych z turystyka wodną, część z wykorzystaniem pieniędzy europejskiego programu Civitas. Na różne przedsięwzięcia związane z transportem publicznym jest w nim przeznaczonych 6,782 mln euro, z czego udział miasta wynosi około 2,5 mln euro. Za te pieniądze zbudowano chociażby dwa pomosty na jeziorze, uruchomiono wypożyczalnię rowerów, odnowiono taksówki wodne, czy kupiono riksze. Dodajmy także, że za około 3 mln zł powstał także wyciąg do nart wodnych, który obecnie ta organizacja dzierżawi od miasta.

Bogusław Sobów osobą znaną stał się z połowie lat 90. Wtedy to prowadził zakrojoną na szeroką skalę działalność turystyczną w Szczecinku. Organizował tu kolonie, obozy żeglarskie. Dzierżawił podupadły wówczas hotel "Pomorski". W Świątkach od "rolniczaka" wydzierżawił część pomieszczeń i terenów po gospodarstwie szkolnym pod potrzeby szkółki jeździeckiej. Później działalność przeniósł na Mazury. Był także członkiem Platformy Obywatelskiej rządzącej Szczecinkiem i współrządzącej powiatem. Po wybuchu afery został przez swoją partię zawieszony w prawach członka do czasu sądowych rozstrzygnięć w kwestii ewentualnej winy. Odwołano go również z funkcji prezesa i dyrektora SzLOT.

Kolejna odsłona procesu nie przyniosła rewelacji. Świadkowie, których część przesłuchiwano po raz kolejny, odsłaniali głównie kulisy rozliczeń delegacji byłego szefa SzLOT-u. Przypomnijmy, że najwięcej zarzutów z aktu oskarżenia dotyczy właśnie nieprawidłowości przy rozliczaniu wyjazdów służbowych. Tak było np. przy wyjeździe w sprawie zakupu riksz do Łodzi. W tej sprawie swoim prywatnym autem pojechał Adam Środkowski, który zeznał, że z firmy dostał pieniądze na zakup paliwa. Zatankował, wziął fakturę na SzLOT, pojechał i sprawę załatwił.

Sęk w tym, że do wyjazdów swoim autem w delegacje upoważniony był tylko prezes. Wystawiono więc na ten wyjazd delegację na Bogusława Sobowa (ponoć, aby z tego zapłacić pracownikowi za wyjazd). - Zrobiłam to z polecenia szefa - zeznawała była pracownica SzLOT-u Lidia Gowgiel, która przyznała, że ją to także zdziwiło, bo w delegacji rozliczamy albo paliwo na fakturę albo kilometrówkę.

Po raz kolejny nie stawiło się też w sądzie kilku świadków. Nie odebrali wezwań. Wyraźnie zirytowany sędzia Piotr Czerczak zapowiedział, że wezwania na następną rozprawę dostarczy im policja. Do tego czasu biegły tłumacz będzie też musiał przetłumaczyć z angielskiego część dokumentacji dotyczącej rozliczeń finansowych unijnego projektu Civitas, w którym brał udział SzLOT. Na szczęście nie kilkaset stron opracowania, ale krótsze sprawozdania finansowe. Kolejną rozprawę zaplanowano na połowę września.

Proces rozpoczął się w styczniu tego roku. Prokurator postawił B. Sobowowi kilkadziesiąt zarzutów. Przy czym większość z zarzutów dotyczy oszustw, jakich były szef SzLOT miał się dopuszczać przy rozliczaniu delegacji służbowych. Kwoty są bardzo różne: od delegacji na zaledwie 11,5 zł, ale są też opiewające na sumy rzędu kilku tysięcy zł. Prokuratura zarzuca także byłemu szefowi SzLOT nakłanianie do poświadczenia nieprawdy przez inspektora związku motorowego mającego potwierdzić, że motorówki kupione w Holandii na taksówki wodne nadają się do żeglugi.

Z zakupem holenderskich łodzi wiąże się też najcięższy finansowo zarzut oszustwa na kwotę 35 tys. zł i 1,8 tys. zł przy transporcie łodzi do Szczecinka. Prokurator oskarża też eks-prezesa SzLOT o przywłaszczenie drewna wyciętego na Mysiej Wyspie wartego 3,7 tys. zł. Przypomnijmy, że Bogusław Sobów został zatrzymany przez policję w lecie 2010 roku. Wkrótce potem stracił posadę w SzLOT-cie. Na rozpoczęcie procesu czekał półtora roku. Zapewnia, że jest niewinny i udowodni to w sądzie.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!