Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura wyjaśni śmierć pacjenta. Na izbie przyjęć nie było żadnego lekarza

Rafał Wolny
Załoga karetki nie mogła przekazać pacjenta lekarzowi, bo na izbie przyjęć żadnego nie było. Nazajutrz mężczyzna zmarł w szpitalu. Tragedia ukazuje poważny problem we współpracy pogotowia ze szpitalem.
Załoga karetki nie mogła przekazać pacjenta lekarzowi, bo na izbie przyjęć żadnego nie było. Nazajutrz mężczyzna zmarł w szpitalu. Tragedia ukazuje poważny problem we współpracy pogotowia ze szpitalem. archiwum
Załoga karetki nie mogła przekazać pacjenta lekarzowi, bo na izbie przyjęć żadnego nie było. Nazajutrz mężczyzna zmarł w szpitalu. Tragedia ukazuje poważny problem we współpracy pogotowia ze szpitalem.

Zaczęło się od tego, że przed sklepem w Białogardzie wywiązała się bójka wśród osób bezdomnych. Jeden z mężczyzn, pięćdziesięciolatek (nazwisko do wiad. red.) ucierpiał na tyle poważnie, że trzeba było wezwać karetkę. Ambulans odwiózł go do miejscowego szpitala. - Na izbie przyjęć okazało się, że lekarz nie może przyjąć pacjenta, bo jest na obiedzie. Mężczyzna jednak został w szpitalu, a nazajutrz zmarł - mówi osoba doskonale znająca okoliczności zdarzenia, która jednak, ze względu na swoją pracę, poprosiła nas o anonimowość.

Informację częściowo uwiarygodnia dokumentacja zespołu pogotowia. - Lekarze w izbach przyjęć i szpitalnych oddziałach ratunkowych są zobowiązani do potwierdzania w dokumentacji zespołu ratownictwa faktu odmowy albo przyjęcia pacjenta - wskazuje Elżbieta Sochanowska, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. - W tym przypadku brak potwierdzenia przyjęcia pacjenta spowodowany został tym, że nie było lekarza z powodu przerwy obiadowej.
Nie oznacza to jednak, że pacjent został bez opieki. Zapewnia o tym dyrektor białogardzkiego szpitala. - Lekarz w chwili przywiezienia pacjenta nie mógł od razu zejść z oddziału, ale przyszedł kilka chwil później i przebadał mężczyznę - podkreśla Przemysław Dawid.

Mężczyzna miał rozbitą głowę, toteż zlecono RTG czaszki. Wykazało złamanie kości jarzmowej. - Pacjent był pod wpływem alkoholu, ale świadomy i nie skarżył się na inne dolegliwości. Po kolejnym badaniu lekarz postanowił zatrzymać go na noc na obserwacji. Rano mężczyzna zmarł - relacjonuje dyrektor.
Bezpośrednim powodem zgonu było zatrzymanie krążenia. Szef szpitala nie potrafi powiedzieć, czy mogło to wynikać z wcześniejszego pobicia i nieodpowiedniego zdiagnozowania pacjenta. - Jest na to zdecydowanie za wcześnie. Ustalenie dlaczego doszło do zatrzymania akcji serca zostawmy prokuraturze - mówi Przemysław Dawid.

Szpital w poniedziałek zawiadomił o zdarzeniu policję, a ta pod nadzorem śledczych rozpoczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie zgonu mężczyzny. - Ze wstępnych ustaleń po sekcji zwłok wynika, że przyczyną śmierci była niewydolność oddechowo-krążeniowa bez udziału osób trzecich - informuje Grzegorz Grzyb, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Białogardzie. Jak do niej doszło, ma ustalić biegły.

Do zapewnienia obecności lekarza w izbach przyjęć i SOR-ach w sposób umożliwiający niezwłoczne przyjmowanie przywożonych pacjentów zobowiązał dyrektorów szpitali wojewoda. Zarządzenie wprowadzono 11 marca tego roku. Dyrektor szpitala w Białogardzie wskazuje, że wynikają z niego nieporozumienia, bo dyżurujący lekarz nie jest cały czas obecny w izbie, gdyż pracuje na oddziale. - Zdarza się, że w czasie kiedy przywożony jest pacjent, lekarz akurat zajmuje się innym i nie jest w stanie od razu się pojawić. Przychodzi jednak w ciągu kilku minut, dlatego uzgodniliśmy z pogotowiem piętnastominutowy czas oczekiwania. Ratownicy jednak zwykle nie chcą czekać i piszą po prostu, że lekarz się nie pojawił. Stąd późniejsze całkowicie bezpodstawne oskarżenia o brak zainteresowania pacjentem - przekonuje Przemysław Dawid.

Rzeczniczka pogotowia twierdzi z kolei, że wojewoda zobowiązał lecznice do całodobowej dyspozycyjności lekarzy i niezwłocznego przyjmowania pacjentów. - Ustalenie jakichkolwiek norm czasowych w jakich powinien pojawić się lekarz w izbie przyjęć jest wymysłem szpitala - wskazuje Elżbieta Sochanowska.
Dyrektor szpitala w Białogardzie planuje w najbliższym czasie spotkanie w tej sprawie z władzami wojewódzkiej stacji pogotowia ratunkowego.

Nasz Komentarz: Pacjent i procedury

Rozumiem ideę przyświecającą zarządzeniu wojewody - lekarz powinien być obecny w izbie cały czas, by w razie poważnego stanu przywiezionego pacjenta, mógł się nim natychmiast zająć. Jeśli jednak za tym pomysłem nie idą dodatkowe pieniądze, to staram się także zrozumieć dyrektorów. Mając do wyboru utworzenie dodatkowych etatów dla lekarzy, którzy być może będą potrzebni w izbie przyjęć sporadycznie, a zapewnienie odpowiedniej opieki pacjentom już hospitalizowanym - wybiorą to drugie, wyznaczając lekarzom po prostu dodatkowo dyżur w izbie.

Martwi mnie jeszcze coś innego: brak porozumienia między ludźmi, którym powierzamy nasze zdrowie i życie. Pogotowie może zostać w każdej chwili wezwane do innego potrzebującego, więc nie dziwi niechęć załogi do czekania na lekarza. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że może być to także chęć pozbycia się odpowiedzialności - lekarza nie ma, wpisujemy to w dokumenty i nie musimy przejmować się pacjentem. Dlatego mam nadzieję, że obie służby ustalą sposób postępowania nie tyle zgodny z suchymi przepisami, co z dobrem pacjentów. Oni nawet przez chwilę nie powinni pozostawać bez fachowej opieki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!