Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przygotowania do świąt. W Wielkanoc kryzysu nie widać

Irena Boguszewska [email protected]
Andrzej Szkocki
Maria i Nikodem Stasiakowie ze Szczecina w tym roku przygotowują święta dla ośmiu osób. Do stołu zasiądą razem z córkami - Elą i Kasią oraz ich rodzinami. A może będzie i jeszcze jeden miły gość - teściowa Kasi.

Od lat zawsze święta spędzają tak samo. W sobotę rano przychodzą do nich córki: Ela z mężem Markiem i wnukami - Asią oraz Łukaszem, no i młodsza Kasia z mężem Krzysiem oraz ich psem Korą. Ela przynosi ciasta. W tym roku będzie to sernik z brzoskwiniami oraz sernik na zimno. Kasia zrobi mazurek czekoladowy.

- Powinna być też babka drożdżowa, taka wysoka - mówi pani Maria. - Moja mama ją piekła, ale ja nie potrafię. Zrobię za to żurek, taki, jaki robiła mama. Pochodziła z Kieleckiego, z Opoczna. Żurek jest na szynce, boczku i wędzonej kiełbasie. Podaje się go z białą kiełbasą i taki musi być obowiązkowo. I u nas był zawsze od kiedy pamiętam. Będzie też kurczak faszerowany, bo kaczki u nas nikt nie lubi, będzie schab pieczony, dużo jajek, w tym faszerowane.

Pisaki zamiast wosku
Święconkę przygotowuje Kasia, a jajka maluje dziadek Nikodem razem z wnukami. Wtedy dzieci mają zajęcie, a córki mogą pomóc mamie w kuchni.

- Malujemy jajka farbkami, no i potem dekorujemy kolorowymi pisakami - mówi pan Nikodem. - Kiedyś, jak córki były małe, to zdobiliśmy pisanki woskiem nabieranym na zapałkę. Malowaliśmy nim wzory, a potem, gdy zastygł, żona gotowała jajka w łupinach cebuli, aby je zafarbować. Potem robiliśmy wzory pędzelkami i farbkami, a teraz pisakami.

Gotowe pisanki trafiają do koszyczka. Oprócz jajek jest w nim chleb, sól, pieprz, chrzan, malutka babeczka, kiełbasa, jedno jajko obrane ze skorupki, którym potem wszyscy się dzielą przy świątecznym stole, kiedy składają sobie życzenia. No i musi być obowiązkowo baranek oraz bukszpan do dekoracji. Z takim koszyczkiem dzieci razem z dziadkiem idą do kościoła.

Mama kocha ozdóbki
Całe mieszkanie jest świątecznie udekorowane, bo pani Maria uwielbia ozdóbki. Mają specjalny talerz na jajka, palmy święcone, kupują kurczaczki z czekolady, baranki z cukru itd. Kiedyś hodowali specjalnie rzeżuchę, a dzisiaj kupują gotowe pudełeczka z żytem. W każdym razie święta musi być w domu widać.

W świąteczną niedzielę pani Maria zawsze chodzi na rezurekcję, na godzinę 6 rano. Kiedy wraca z kościoła, przygotowuje śniadanie razem z córkami. Na stole jest mnóstwo jajek w różnych postaciach. Jest cała rodzina, więc zawsze jest wesoło. I śniadanie przeciąga się aż do obiadu.

Woda na szczęście

Kryzys w święta?

Teraz jest kryzys. Jednak w święta w domu nie może go być widać. Musi być dużo ozdóbek, wiosennie, kolorowo w mieszkaniu, wesoło i radośnie. Tak jak co roku. A najwyżej potem będzie na stole więcej pierogów i jakoś się przyoszczędzi.

Drugi dzień świąt zawsze dyngus. Cała rodzina leje się wodą ze szklanek lub specjalnymi psikawkami. Tradycja to tradycja.

- W Kieleckiem, wiadomo, zawsze wiadra szły w ruch - wspomina pani Maria. - Teraz w mieszkaniu w bloku nie można tak lać wody. No i zwykle jest zimno.

- Pamiętam, że kiedyś, już do tego mieszkania, przyszli chłopcy z wiadrami do mojej starszej siostry - wspomina Kasia. - Mama powiedziała: Tylko nie w domu. Więc zabrali Elę, wynieśli na dwór i strasznie zlali wodą. Ale wszyscy się śmiali!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!