Histiorię koszalińskiego radia świetnie zna Irena Kwaśniewska. Do Koszalina przyjechała we wrześniu 1954 roku ,jako absolwentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim, razem z mężem także dziennikarzem. W kieszeniu miała nakaz pracy do radia. Była tu pierwszym dziennikarzem z fachowym wykształceniem. Została aż do przejścia na emeryturę. Nawet wtedy utrzymywała z rozgłośnią bliskie kontakty.
W 1954 roku Radio Koszalin nie było jeszcze rozgłośnią, a Ekspozyturą Programową Polskiego Radia. Mieściło się w dawnym pałacyku myśliwskim przy obecnej ulicy marszałka Józefa Piłsudskiego. Wcześniej ten budynek należał do oświaty i w 1954 roku na górze jeszcze mieszkali w nim nauczyciele.
- Praca polegała wtedy na tym, że zbierało się materiały i pisało krótkie informacje - wspomina pani Irena. - Te były czytane przez spikerów. A większość ludzi słuchała ich przez tak zwane kołchoźniki. Były to głośniki, w których regulować można było jedynie głośność. Niektórzy mieli je w domach, ale były także zamontowane na ulicach Koszalina. Pierwszej swojej informacji o zaopatrzeniu w podręczniki wysłuchałam właśnie na ulicy z takiego kołchoźnika. W tamtym czasie bardzo przejmowaliśmy się swoją rolą. Mieliśmy świadomość, że na Pomorze przyjechało mnóstwo ludzi z różnych stron, którzy nie wiedzieli, gdzie się znaleźli i na dodatek obawiali się, że wkrótce wrócą Niemcy i będzie trzeba uciekać. Działaliśmy tak, aby poczuli się u siebie. Próbowaliśmy przybliżyć im miejsce, w jakim się znaleźli, jego historię. Dzięki nam słuchacze wiedzieli, że coś się dzieje, organizuje, stabilizuje. Spełnialiśmy też rolę kulturotwórczą. Jeździliśmy w teren, chociaż radio nie miało wtedy samochodów. Pamiętam mój pierwszy wjazd do bazy rybackiej w Kołobrzegu. Jakoś do niej dotarłam, chociaż miasto było niesamowicie zniszczone. Zostały w nim zaledwie dwie ulice, reszta to były drzewa i gruzy. Zresztą Koszalin też wyglądał okropnie. W śródmieściu były tylko zwały gruzów.
Pani Irena nie tylko pracowała w radiu, ale przez pewien czas także w nim mieszkała, a dokładnie w znajdującej się w piwnicy służbówce. Pieluchy córki, którą urodziła w Koszalinie, suszyła w radiowym ogrodzie.
Po październiku 1956 roku, na fali odwilży, w Koszalinie powstała rozgłośnia. Jak wspomina Irena Kwaśniewska została utworzona na bazie "zagłuszaczki", która służyła do zagłuszania czy zakłócania odbioru programów nadawanych przez Radio Wolna Europa.
Wtedy radio otrzymało z Warszawy samochód, sprzęt, wyposażenie techniczne. Przyjechało też dwóch fachowców, którzy mieli zorganizować rozgłośnię. Pierwszym z nich był Tadeusz Fiszbach, który wcześniej pracował w Poznaniu oraz Szczecinie i wiedział jak powinna wyglądać porządna rozgłośnia.
- Był redaktorem naczelnym. Uczył nas robić programy słowno-muzyczne, nagrania w terenie - opowiada pani Irena. - Stworzył redakcje: informacji, publicystyki, literacką i muzyczną. Drugą osobą był Władysław Błochowicz z Poznania, który został szefem działu technicznego. Wtedy jeszcze nie mieliśmy magnetofonów przenośnych, a jedynie stacjonarny, zamontowany w dużym samochodzie. Kiedy jechałam robić nagranie do ludzi mieszkających na drugim piętrze, to najpierw technicy na to drugie piętro ciągnęli przez okno kable i na nich instalowali mikrofon. Dopiero potem otrzymaliśmy magnetofony przenośne. Jednak czasem w terenie towarzyszył nam technik, który ten magnetofon obsługiwał, dbał o jakość nagrania.
Pojawili się lektorzy, bo nadal dziennikarze sami nie czytali tekstów. Byli to Jadwiga Ptaszyńska i Stanisław Wołejko. Z Olszytna przyjechał Władysław Król, z wykształcenia inżynier rolnik. Zajmował się rolnictwem i kulturą na wsi. Przez pewien czas był redaktorem naczelnym. Przyszedł Janusz Sternowski, człowiek numer jeden od sportu, Irena i Henryk Bieńkowie, zajmujący się gospodarką morską. Redakcję muzyczną prowadziły Barbara Gołembiewska i Maria Słowik-Tworke.
W latach sześćdziesiątych rozpoczęła się współpraca z Radiem Centralnym w Warszawie. Programy tworzone w Koszalinie nadawane były na antenie ogólnopolskiej. Chodziło o to, aby kraj się dowiedział czegoś o tych terenach. W rozgłośni powstał punkt korespondencyjny Dziennika Telewizyjnego, a potem redakcja telewizyjna.
Ważnym momentem dla koszalińskiego radia było powstanie Studia Bałtyk. Codzienną audycję przygotowywały wspólnie naprzemian trzy rozgłośnie: w Koszalinie, Szczecinie i Gdańsku. I wtedy bardzo zwiększył się zasięg koszalińskiego radia. Docierało ono nie tylko do mieszkańców całego regionu nadmorskiego, ale również do słuchaczy w województwach bydgoskim, poznańskim oraz zielonogórskim.
- Cały czas marzyliśmy o nowej rozgłośni - mówi Irena Kwaśniewska. - I ta powstała trzynaście lat temu. Jest w tym duża zasługa Ryszarda Zalewskiego, który bardzo o nową siedzibę zabiegał. Nowy budynek został świetnie wyposażony. Teraz Koszalin ma Radio z prawdziwego zdarzenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?