Co ciekawe diety radnych ze Szczecinka zmaleją. Zmniejszyła się bowiem kwota bazowa, na podstawie której obliczana jest miesięczna dieta (zależy ona od wynagrodzenia osób pełniących kierownicze stanowiska w administracji państwowej, a te w przyszłym roku się zmniejszą). I tak szeregowy radny dostanie 830 zł, szef komisji 1236 zł, wiceprzewodniczący RM 1660 zł, a jej szef 1801 zł.
Odważni to radny z Forum 2010 Wiesław Drewnowski i Marek Bogdanowicz z Platformy Obywatelskiej. Pierwszy - już w liście rozsyłanym do wyborców przed głosowaniem - zapowiedział, że część swojej diety przeznaczy na stypendium dla zdolnego ucznia. Ma go wybrać komisja oświaty Rady Miasta, a radny będzie mu co miesiąc płacił 300 zł. I teraz z tego zobowiązania zamierza się wywiązać. Można to było uznać za element kampanii wyborczej, ale już po wyborach W. Drewnowski, weteran samorządu - to jego piąta kadencja - zapowiedział, że za 4 lata już nie wystartuje w wyborach.
Co innego M. Bogdanowicz. On w RM dopiero debiutuje. - Żona z księdzem wybiorą ucznia z niezamożnej rodziny, którego nie stać na czesne na naukę w szkole prywatnej (około 400 zł miesięcznie - red.) i będę mu je opłacał z diety radnego, myślałem o tym już przed wyborami, teraz podjąłem decyzję - mówi świeżo upieczony radny. - Wypłatę biorę we własnej firmie, a dieta ma mi rekompensować czas poświęcony na pracę w samorządzie.
Co o tym geście sądzą inni radni? - Jestem zaskoczony, muszę się zastanowić i być może także część diety przekażę na jakiś cel charytatywny - powiedział nam Wojciech Knapik, nowy wiceprzewodniczący Rady z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jego partyjny kolega Roman Miazga dodaje, że radni część ze swoich diet muszą przeznaczyć na utrzymanie lokalu, w którym siedzibę ma SLD. A to spore obciążenie, zwłaszcza, że Sojusz ma tylko trzech radnych w ratuszu i starostwie.
- Pełnienie funkcji radnego wymaga poświęcenia sporo własnego czasu, szczególnie w komisji zajmującej się sprawami mieszkaniowymi, czy na przygotowanie się do obrad - tłumaczy nam Roman Matuszak, szef klubu radnych Wspólnoty Samorządowej. - Dieta to rekompensata za czas poświęcony na działanie społeczne. Decyzji innych radnych co zrobią z dietą nie oceniam.
- To prywatna sprawa żadnego z nas, kto jaką działalność charytatywną prowadzi i za niewłaściwe uważam epatowanie tym - mówi dr Paweł Szycko, przewodniczący klubu PO. - Wywoływanie takiego tematu przez media też jest niewłaściwe.
- Ja część mojej diety już od dawna przeznaczam na cele charytatywne bez żadnych publicznych deklaracji, bo nie deklaracje są ważne, ale sam fakt - komentuje radny Janusz Rautszko z Forum 2010.
Część radnych, których pytaliśmy, co sądzą o decyzji kolegów i czy zdecydowaliby się na podobny czuło się wyraźnie nieswojo. Jeden z radnych zastrzegając anonimowość powiedział nawet, iż to wywieranie presji i populizm.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?