Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja w Polskim Związku Wędkarskim w Koszalinie

Jakub Roszkowski
Marek Lewandowski był prezesem koszalińskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego od 2013 roku
Marek Lewandowski był prezesem koszalińskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego od 2013 roku Radosław Brzostek
Zarząd wraz z prezesem zostali zawieszeni, prezes rzucił jednak legitymację i opuścił związek. Do koszalińskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego wszedł pełnomocnik z Warszawy.

Choć spora grupa wędkarzy z regionu spodziewała się takich rozstrzygnięć, większość została zaskoczona. Prezes Zarządu Głównego PZW Dionizy Ziemiecki, po przedstawieniu na posiedzeniu prezydium informacji na temat sytuacji ekonomicznej i organizacyjnej okręgu PZW w Koszalinie oraz po relacji ze spotkania z zarządem tego okręgu, które odbyło się 15 lutego, postawił wniosek o zawieszenie zarządu - wraz z prezesem - i ustanowienie pełnomocnika z ramienia ZG PZW. Prezydium w Warszawie przychyliło się do tego wniosku. We wtorek wieczorem, już w Koszalinie, decyzje te zostały oficjalnie ogłoszone na posiedzeniu zarządu okręgu. Pojawił się też pełnomocnik ZG PZW. Jest nim Andrzej Kuli-gowski, który był szefem poznańskiego okręgu PZW.

Skąd te decyzje? W Warszawie powołują się na § 20 pkt 6 Statutu PZW. - Czyli bezczynność - odpowiada Marek Lewandowski, zawieszony w czynnościach prezes PZW Koszalin. - Rzuciłem więc legitymacją i po 46 latach członkostwa w związku odchodzę. Czuję nawet ulgę. W zasadzie to nie mam już więcej nic do powiedzenia. Dopóki nie zmieni się zarządzanie związkiem, dopóki nie zmieni się statut związku, nie ma tu już nic do zrobienia. PZW skończy tak jak filateliści. Odejdzie w niebyt. Bo z komercyjnymi jednostkami nie wygra. Zarzut bezczynności dla naszego zarządu to żart.

Ale poszło o rzeczywiście poważne sprawy. A najważniejsza jest taka, że koszaliński PZW pod kierownictwem Lewandowskiego utracił najważniejsze okręgi: rzekę Parsętę i rzekę Wieprzę. Doszło do tego na początku roku. Według Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej koszaliński PZW nie zrealizował koniecznych zarybień. A to było podstawą do wydzierżawienia mu obu tych rzek. Były prezes odpowiada jednak, że warunki, jakie im przedstawiono, były nie do wykonania. - Mieliśmy w ciągu tylko jednego roku wyrównać zaległości w zarybianiu za 10 lat. To nie miało sensu. Rzeki to nie są przecież fabryki - odpowiadał.

Według wędkarzy, którzy są lub byli blisko związani z władzami związku, zachodzi jednak obawa, że koszaliński PZW utraci jeszcze kolejne rzeki, m.in. Grabową i Radew. Więcej, zachodzi też obawa, że w związku z tym koszaliński okręg może w ogóle przestać funkcjonować.

Pełnomocnik Zarządu Głównego PZW może zarządzać koszalińskim okręgiem nawet pół roku. Do tego czasu powinny zostać przeprowadzone wybory nowego prezesa.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!