Na spotkaniu z Robertem Biedroniem był tłum. Gość przyznał, że skala zainteresowania jego osobą go peszy. Wspominał, że wiele lat temu, na początku jego politycznej drogi, gdy próbował rozmawiać z ludźmi, to w jego stronę leciały kamienie, nie było uśmiechniętych osób.
Spotkanie, do którego pretekstem była książka „Pod prąd”, rozpoczęło się od pytania o... szczęście. - Jestem szczęśliwy - przyznał prezydent Słupska. Choć nie ukrywał, że nie zawsze tak było.
- Ta książka ma smak słodko-gorzki - opowiadał. - Ja bardzo szybko zacząłem odkrywać, wychowując się na Podkarpaciu, w takim bardzo konserwatywnym środowisku, ale w rodzinie sceptycznej religijnie, że ja nie będę miał łatwego życia. Szybko docierały do mnie sygnały, że ta moja inność będzie przeszkodą dla mnie. Niestety wychowywałem się też w domu, w którym była przemoc i był alkohol. I był to dom ubogi. Szybko się zorientowałem, że by przeżyć to życie godnie, ja będę musiał bardzo ciężko pracować. I jak jeszcze odkryłem, że moja orientacja seksualna jest raczej niszowa, dyplomatycznie mówiąc, nie jest życzliwie odbierana w społeczeństwie, to ja wiedziałem, że o tę godność będę musiał walczyć. No i walczę. To nie jest łatwa walka, bo moja osoba budziła kontrowersje. To, że ja się domagałem, by być równo traktowanym, by mówić o tym, że mam partnera, dzielić się tą radością i szczęściem, że się ma partnera, wiele mnie kosztowało. Ale uważam, że ta walka była warta tego, że dzisiaj nie tylko ja czerpię z tego profity, ale i duża część społeczeństwa, która czuje się inna. Każdy z nas myśli o sobie, że jest wyjątkowy i każdy chciałby przeżyć swoje życie na własnych warunkach, każdy chciałby, by inni mu nie pisali scenariuszy, bo my wiemy najlepiej, jaki ten scenariusz powinien być, co w nim powinno być napisane. Ja o to walczyłem całe swoje życie. Ja mam 40 lat, mam nadzieję, że dopiero zaczynam tę przygodę ze swoim życiem. Ale chciałbym je przeżyć tak, by jak na koniec tego życia będę podsumowywał, móc sobie powiedzieć: Robert, cholera, zrobiłeś wszystko, by przeżyć życie godnie. Może ono nie było idealne, ale było godne.
Robert Biedroń zdradził, jak powstała książka, którą przyjechał do Koszalina promować: - Nie chciałem tej książki, nie chciałem tej rozmowy. I myślę, że rozumiecie państwo, dlaczego nie chciałem. Ponieważ ja w tej książce opowiadam bardzo trudne rzeczy, dzielę się przeżyciami osobistymi, takimi, którymi najczęściej się nie dzielimy. Opowiadam o przemocy w domu, o tym, jak ojciec nas lał, jak bił moją matkę, jak traktował nas w domu, jak miał problemy z alkoholem, jak próbowałem popełnić samobójstwo. Jak odkrywałem to, że jestem gejem. To wszystko rzeczy, które w nas ciążą, a o których - z reguły - nie opowiadamy nieznajomym. Dostałem wcześniej kilka ofert na wywiad rzekę ze mną, ale wiedziałem, że jeśli to ma być szczery wywiad, to będzie kosztowało to nie tylko mnie, ale moją matkę, braci siostrę, otoczenie - bardzo wysoką cenę. Zdecydowałem się tylko i wyłącznie dlatego, że gdy ja dorastałem, nie miałem takiej książki.
Robert Biedroń w Koszalinie cz. 1.
Robert Biedroń w Koszalinie cz. 2.
Popularne na gk24:
- Portal GK24.pl kończy 10 lat. Dziękujemy, że jesteś z nami
- Tragiczny wypadek koło Karlina. Dwie osoby nie żyją [zdjęcia]
- Mikołajki na sportowo w Koszalinie [zdjęcia, wideo]
- Pijana rowerzystka w Białogardzie. Wydmuchała ponad 3 promile
- Wyścigi psich zaprzęgów w Białym Borze [wideo, zdjęcia]
- Mapa Życia. Wyjątkowy bieg w Koszalinie [zdjęcia, wideo]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?