Wojciech Ł. nie zaprzeczał, że w sierpniu ubiegłego roku w Białogardzie pobił swojego kolegę. To miała być nauczka za to, że Krzysztof D. ukradł mu telefon. Tak przynajmniej twierdził oskarżony.
Kiedy prośby i groźby nie skutkowały 21 sierpnia ubiegłego roku podszedł do siedzącego na ławce kolegi i kilka razy go kopnął w głowę.
Mężczyzna pomimo natychmiastowej pomocy w szpitalu nie odzyskał przytomności i 17 września zmarł.
Prokurator w mowie końcowej stwierdził, że oskarżony musiał liczyć się ze skutkami pobicia - śmiercią. Skoro tak, to trzeba go oskarżyć o zabójstwo i ukarać 15 latami więzienia.
Matka, płacząc, żądała 25 lat więzienia. - To był mój jedyny syn. Nikt nie ma prawa zabijać człowieka. A on to zrobił - powiedziała.
Adwokat przyznał, że jego klient jest zdeprawowany, agresywny i prowadzi pasożytniczy tryb życia stwierdził, że pomimo tego nie zasłużył na tak wysoką karę. Bijąc kolegę chciał jedynie go ukarać za kradzież, a nie zabić.
Proponował zmianę kwalifikacji i karę trzech lat więzienia - zakończył przemowę. Sędziowie rzeczywiście zmienili kwalifikację prawną czynu i skazali go na kare 10 lat więzienia.
Motywy zachowania były błahe, a okoliczności obciążający było sporo: oskarżony był pijany, miał zła opinię. wyrok na za pobicie, często się awanturował.
Wszyscy uczestnicy procesu: prokurator, matka tragicznie zmarłego i obrońca zapowiedzieli apelację. Wyrok nie jest prawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?