Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochód na raty. Dla Marty Krajewskiej skończyło się to kosztowną nauczką

Inga Domurat [email protected]
Marta Krajewska sądziła, że skoro bank fabryczny peugeota nie udzieli jej kredytu, to bez konsekwencji będzie mogła zrezygnować z zamówionego auta. Niestety, "Auto Bałtyk” nie zamierza zwracać 2-tysięcznego zadatku. W tej sytuacji spór może rozstrzygnąć tylko sąd.
Marta Krajewska sądziła, że skoro bank fabryczny peugeota nie udzieli jej kredytu, to bez konsekwencji będzie mogła zrezygnować z zamówionego auta. Niestety, "Auto Bałtyk” nie zamierza zwracać 2-tysięcznego zadatku. W tej sytuacji spór może rozstrzygnąć tylko sąd. Fot. Inga Domurat
Marta Krajewska chciała być posiadaczką peugeota, bo nim uczyła się jeździć. Sprawy się jednak skomplikowały. Pani Marta auta nie ma i z trudem odzyskuje pieniądze.

Zadatek a zaliczka

Zadatek a zaliczka

W myśl art. 394 kodeksu cywilnego zadatek dany przez jedną ze stron ma to znaczenie, że w przypadku niewykonania umowy przez jedną ze stron, druga strona może bez wyznaczenia terminu dodatkowego od umowy odstąpić i otrzymany zadatek zatrzymać, a jeśli sama go dała, może żądać sumy dwukrotnie wyższej. W przypadku rozwiązania umowy lub jej niewykonania, za co żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności bądź ponoszą ją obie, zadatek powinien być zwrócony. Natomiast w przypadku zaliczki strona, która odstępuje od umowy wzajemnej ma obowiązek zwrócić drugiej stronie wszystko to, co otrzymała od niej na mocy umowy; może żądać zwrotu nie tylko tego co świadczyła, lecz również naprawienia szkody wynikłej z niewykonania zobowiązania (art. 494 kc). O zachowaniu zaliczki nie ma mowy.

Już w ubiegłym roku Marta Krajewska odwiedzała autoryzowanego dealera marki Peugeot "Auto Bałtyk" w Starych Bielicach. Upłynęło jednak kilka miesięcy zanim 21 stycznia pojawiła się w nim ponownie, ale już zdecydowana na kupno konkretnego modelu auta.

- Samochód miał mnie kosztować prawie 41 tys. złotych, ja byłam w stanie wyłożyć 14 tys. złotych, dlatego od razu sprzedawcy oznajmiłam, że interesuje mnie wyłącznie sprzedaż na raty - opowiada Marta Krajewska. - Z tym miało nie być problemów. Miałam przy sobie wszystkie niezbędne dokumenty do sprawdzenia mojej zdolności kredytowej, bo pieniądze miał pożyczać bank fabryczny marki, który proponował dogodne warunki kredytowe. Zapewniona, że kredyt otrzymam, podpisałam zamówienie i wpłaciłam najpierw 2 tysiące zadatku, a także jeszcze 12 tys. złotych wkładu własnego. Na co otrzymałam fakturę. Problem w tym, że trzy dni później odebrałam telefon, że bank mi pieniądze pożyczy, ale pod warunkiem, że do kredytu znajdę wspólnika i ostatecznie auto będzie naszą współwłasnością. Żyrantem zgodziła się być moja mama, ale przemyślała sprawę i 25 stycznia pojawiłyśmy się w salonie, informując, że skoro nie mogę być samodzielną właścicielką auta, to rezygnuję z jego kupna. Firma znalazła mi co prawda komercyjny bank, który udzieliłby mi kredytu, ale na niekorzystnych warunkach. Zażądałam więc zwrotu 14 tys. złotych, przekonana, że firma zwróci mi pieniądze. Uznała, że zamówienie nie doszło do skutku z winy firmy, no ewentualnie z winy obu stron. Ale zaczęły się problemy.

Dni mijały, a pieniądze nie wpływały na konto. Za to z początkiem lutego ta otrzymała od dealera "Auto Bałtyk" pismo, w którym firma informuje, że zgodnie z obowiązującymi przepisami firma ma prawo zachować 2 tys. zł zadatku. A to dlatego, że to klientka, zdaniem dealera, nie dotrzymała warunków umowy. Zresztą zadatkiem była też wpłata 12 tys. złotych i ją też mógłby zatrzymać "Auto Bałtyk". Ale dealer odstąpi od zachowania tych 12 tys. złotych, za to pozostałych 2 tys. zł nie ma zamiaru oddawać.

- To jest dla nas wyjątkowa sytuacja i na pewno nie jest ona miła. Ale fakty są takie. Klientka została uprzedzona, że może się zdarzyć sytuacja, że bank fabryczny udzieli kredytu, żądając żyranta, a mimo to podpisała wszystkie stosowne dokumenty i złożyła zamówienie na konkretne auto - tłumaczy Dariusz Kiliański z "Auto Bałtyk". - Wpłaciła zadatek. My w związku z zamówieniem ponieśliśmy koszty. Założyliśmy opony zimowe, zamówiliśmy światła przeciwmgłowe, przygotowaliśmy samochód do wydania klientce i dlatego 2 tys. złotych zatrzymamy. Nie możemy ponosić strat z powodu tego, że klient zmieni zdanie. Natomiast pozostałe 12 tys. złotych w dwóch ratach przelejemy klientce na konto jeszcze do końca tego tygodnia. Chociaż my naprawdę chcieliśmy i wciąż chcemy, jeśli tylko klientka, by chciała, sprzedać jej ten samochód. Zresztą znaleźliśmy dla niej bank, który kredytu na kupno auta jej udzieli.
Marta Krajewska w środę, już po naszej interwencji, otrzymała 6 z 12 tys. złotych.

- Następnym razem, przy jakiejkolwiek transakcji będę bardzo dokładnie czytała wszystkie podtykane pod nos dokumenty bez względu na to, jak bardzo miły i uprzejmy będzie pracownik firmy. Jak przekonująco będzie zapewniał, że te moje podpisy to tylko formalność i nie mam się czego obawiać - dodaje Marta Krajewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!