Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samorząd ruszył od nowa, czyli ustawa z 1990 roku

Piotr Polechoński
- Ustawa z 8 marca 1990 roku dała ludziom do rąk narzędzia, dzięki którym mogli zacząć autentycznie zmieniać swoją najbliższą małą ojczyznę - mówi Jerzy Madej stojący na tle wyborczych plakatów przed wyborami 4 czerwca 1989 roku.
- Ustawa z 8 marca 1990 roku dała ludziom do rąk narzędzia, dzięki którym mogli zacząć autentycznie zmieniać swoją najbliższą małą ojczyznę - mówi Jerzy Madej stojący na tle wyborczych plakatów przed wyborami 4 czerwca 1989 roku. Radek Koleśnik
Jedną z najważniejszych ustaw odradzającej się po 1989 roku Polski, była ustawa z 1990 roku, która przywracała samorząd gminny. Między innymi zagłosował za nią Jerzy Madej, wówczas koszaliński parlamentarzysta.

Historycy są zgodni: Ustawa o samorządzie gminnym z 8 marca 1990 roku, to była jedna z kluczowych ustaw, które przygotował rząd Tadeusza Mazowieckiego, a potem wsparli posłowie Sejmu "kontraktowego", Senatu i w końcu podpis pod jej wejściem w życie złożył Wojciech Jaruzelski, ówczesny prezydent Polski. Radykalnie zrywała ona z instytucjami typu radzieckiego - jak Rady Narodowe - i przywracała tradycyjny samorząd gminny na wzór, przynajmniej częściowo, samorządu przedwojennego. Świadkiem tych zmian był Jerzy Madej, który w latach 1989-2001 zasiadał w parlamencie - był senatorem I, II i III kadencji reprezentującym województwo koszalińskie, a następnie posłem III kadencji, wybranym jako bezpartyjny kandydat z listy Unii Wolności.

- Pamięta pan prace nad tą ustawę? Zgadza się pan z opinią, że jest dziś trochę niedoceniana, mało się o niej mówi, a tak naprawdę stała się ona podwaliną pod budowę wolnej, samorządnej Polski?
- Zgadzam się z tą opinią. Dziś często wspomina się o różnych ważnych wydarzeniach, które po 1989 roku wpłynęły na zmiany w Polsce, a tak mało się mówi o tej ustawie. Tymczasem dała on ludziom do rąk narzędzia, dzięki którym mogli po pierwsze autentycznie zmieniać swoją najbliższą małą ojczyznę, a po drugie po raz pierwszy od całych dekad poczuć coś takiego jak odpowiedzialność za wybór takich, czy innych ludzi do gminnych struktur, bo od teraz one naprawdę zaczęły wpływać na nasze życie. Czy pamiętam prace nad tą ustawą? Może nie tyle same prace dzień po dniu, bo byłem wtedy w Senacie i w nich nie uczestniczyłem, ale pamiętam samą atmosferę. O projekcie tej ustawy i jej radykalnych skutkach, jakie przyniesie dla kraju, mówiło się dużo naszym klubie, czyli w Obywatelskim Klubie Parlamentarnym. Zdawaliśmy sobie sprawę z jej wagi i wiedzieliśmy, że trzeba od niej zacząć, aby ludzie poczuli, że Polska nie zmienia się nie tylko gdzieś tam w Warszawie, w telewizji, ale także obok nich, po sąsiedzku.

- Wtedy kontraktową większość w Sejmie, mieli członkowie PZPR. Nie przeszkadzali w przeforsowaniu tak szybko, tak radykalnych zmian? Przecież oznaczało to, że Polska staje się wolnym krajem nie tylko od góry, ale także od dołu.
- Zaskoczę pana: posłowie, którzy trafili do Sejmu z listy PZPR, popierali każdą zmianę, a czasem sami nawet coś zaproponowali. Mało osób wie, że to właśnie z tej strony sejmowej sali wyszła inicjatywa, aby zmienić nazwę kraju na Rzeczpospolita Polska, bez członu "Ludowa". Wiedzieli, że zmiany są nieodwracalne i próbowali dostosować się do nowej sytuacji. A wracając do ustawy o samorządzie z 1990 roku, to nie pamiętam, aby ktoś z tamtej strony miał jakiekolwiek zastrzeżenia. I ma pan rację: zmieniała ona Polskę od fundamentów i to sięgając do wzorców przedwojennych. Bo do tej pory przecież ten niby samorząd był zorganizowany na modłę sowiecką. Były województwa i terenowe rady narodowe, które tak naprawdę nie miały nic do powiedzenia. Ten samorząd był tylko z nazwy. W rzeczywistości mieliśmy do czynienia ze scentralizowaną władzą, podporządkowaną administracji centralnej. Co prawda od 1973 roku gromadzkie rady narodowe, czyli te najniższego szczebla, zostały zastąpione przez gminy, ale to też była fasada jakiejkolwiek samorządności, bo takie gminy nadal były pozbawione samodzielnych dochodów.

- Wspominał, że w wyniku wejścia w życie ustawy z 1990 roku gminy dostały narzędzia, aby zacząć pełnić rolę prawdziwego samorządu. Jakie były te najważniejsze?
- No właśnie pieniądze. To, że gminy mogły nareszcie dysponować własnym budżetem i dzielić go według własnych potrzeb i możliwości. A tym samym pojawiła się sfera zadań, w które państwo miało się nie wtrącać, chyba, że gmina nie dawała sobie rady. Dziś takie zasady wydają się oczywiste, ale wtedy to była kompletna nowość. Także mentalnie, bo tej samorządności wszyscy musieliśmy uczyć się od podstaw i chyba tan nauka cały czas jeszcze trwa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!