Sprawa dotyczy głośnej w całym kraju historii z września ubiegłego roku. Wtedy, w białogardzkim szpitalu, przyszło na świat dziecko, którego rodzice odmówili m.in. poporodowego szczepienia. Lekarz, pełniący dyżur, po 3 godzinach od porodu złożył do sądu wniosek o ograniczenie lub pozbawienie rodziców „możliwości decydowania o sposobie leczenia i diagnostyki dziecka”. Rodzice w międzyczasie spakowali malucha i odjechali w nieznanym kierunku.
Dziecko, jak ustalił przeprowadzający kontrolę konsultant - do obszernego dokumentu dotarł Szczepan Jonko, działacz społeczny z Białogardu - urodziło się zdrowe. Lekarz, który miał wtedy dyżur, informował, że rodzice m.in. nie wyrazili zgody na oczyszczenie dziecka z mazi płodowej, ogrzanie dziecka, podanie witaminy K oraz przeprowadzenie obowiązkowych szczepień.
Rodzice odmówili też podania adresu, w związku z tym lekarz miał obawy, że także w późniejszym terminie nie będzie można przeprowadzić obowiązkowych czynności oraz pociągnąć do odpowiedzialności rodziców. I dlatego poprosił o pomoc sąd. Ale według konsultanta nie było bezpośredniego zagrożenia życia dziecka. Nie było też - jak stwierdza - konieczności zastosowania specjalistycznego leczenia.
Według niego trzeba było odczekać, nawet 48 godzin, by na spokojnie porozmawiać z młodymi rodzicami. Według więc konsultanta, podjęte przez lekarzy z Białogardu kroki były przedwczesne.
- To tylko opinia, postępowania wciąż trwają - odpowiadają jednak lekarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?