- To absurd - denerwuje się pan Wiesław. - Moje rachunki za dwumiesięczne zużycie energii to 150-170 złotych. Nie więcej. Poza tym sprawdziłem stan licznika i doskonale wiem, że za ostatnie dwa miesiące nie przekroczyłem swojej normy i rachunek nie powinien być na więcej niż te 150 złotych. A ja dostałem fakturę na 575,23 złotego. I jestem w szoku. Zwłaszcza że jakakolwiek próba wyjaśnienia nie przyniosła rezultatu. W biurze klienta w Koszalinie pracownice rozłożyły ręce, a gdy zadzwoniłem na infolinię, to usłyszałem, że mam zapłacić i czekać na korektę. Ale dlaczego ja mam kredytować Energę? Ja, zwykły podatnik, dla którego te prawie 600 złotych, to duży pieniądz.
Wiesław Mundziel twierdzi, że Energa wymieniła u niego w domu całkiem niedawno licznik na taki, by jego wskazania można było odczytywać bez potrzeby wejścia do domu klienta. Mimo to 26 maja pracownik takiego odczytu nie mógł jakoś dokonać, a pana Wiesława nie było w domu. Gdy wrócił czekała na niego karteczka z numerem telefonu odczytującego liczniki. Zadzwonił, podał stan licznika, ale co z tego skoro Energa i tak 27 maja wystawiła rachunek według szacunkowego zużycia na kwotę 575,23 złotego. 11 czerwca mija termin zapłaty.
O wyjaśnienie tej sytuacji zwróciliśmy się do biura prasowego Grupy Energa w Gdańsku. Zapytaliśmy o to, czy rzeczywiście klient, który dopełnił wszystkich obowiązków, płaci regularnie, ma kredytować Energę, a jeśli zapłaci według faktycznego zużycia, czy mimo to otrzyma wezwanie do zapłaty, naliczone zostaną mu odsetki za nieterminową wpłatę od tej zdecydowanie zawyżonej kwoty? Zapytaliśmy, jak reagować na takie rachunki, co klient ma zrobić w takiej sytuacji?
Czekamy na stosowne wyjaśnienia, które niezwłocznie opublikujemy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?