Sytuacja pacjentów onkologicznych w regionie wraca do normy

Małgorzata Koszur, rzecznik zachodniopomorskiego NFZ, wyjaśnia: - W sierpniu tego roku lekarze w województwie zachodniopomorskim wystawili o ponad 6 procent więcej kart DiLO, czyli diagnostyki i leczenia onkologicznego, niż w tym samym miesiącu rok wcześniej. Jeśli tendencja zwyżkowa się utrzyma, to do końca roku diagnostykę i leczenie w ramach szybkiej ścieżki rozpocznie tylu samo lub więcej pacjentów onkologicznych, co w roku ubiegłym.

A jest co nadrabiać, bo do końca sierpnia 2020 roku na szybką ścieżkę skierowano w województwie zachodniopomorskim 11 procent mniej pacjentów, niż w tym samym czasie minionego roku: w ciągu ośmiu miesięcy 2020 roku lekarze wystawili 7.231 kart DiLO, podczas gdy rok wcześniej 8.083.

- Najgorszy był kwiecień i maj, wtedy liczba kart DiLO gwałtownie spadła. Od czerwca sytuacja wraca do normy - słyszymy od rzeczniczki. W lipcu wystawiono już tylko o 5,6 procent kart mniej niż rok wcześniej. A w sierpniu diagnostykę i leczenie onkologiczne rozpoczęło o 6,3 procent więcej pacjentów, niż rok wcześniej. Wszystkie przychodnie POZ pracują. Ale oczywiście pracują inaczej niż przed wybuchem epidemii.

Każda wizyta osobista pacjenta musi być poprzedzona teleporadą. To na jej podstawie lekarz ocenia, jak można pacjentowi pomóc: czy pacjent ma przyjść w wyznaczonym terminie do gabinetu, czy też najpierw wykonać badania, które pozwolą podejmować decyzje o dalszym leczeniu. Tyle w teorii. A praktyka?

Wielu pacjentów, naszych Czytelników, sygnalizuje, że ta nowa norma w służbie zdrowia, czyli teleporady, oraz ograniczenie ruchu w przychodniach, nie zdaje egzaminu. Do przychodni trudno się dodzwonić, forma teleporad to dla starszych osób problem, no i najważniejszy argument - teleporada jest ułomną formą kontaktu. Trudno w telefonicznej rozmowie ocenić stan pacjenta i podjąć decyzję dotyczącą leczenia. W efekcie wiele osób nie dostaje pomocy na czas, a czas w przypadku leczenia chorób nowotworowych to kwestia życia lub śmierci.