W weekend plaże zniknęły. Bałtyk nadgryzł wydmy. Dziś, 24 godziny po sztormie, najgorzej wygląda wybrzeże między Unieściem a Łazami.
- Jeszcze zbieramy informacje z terenu, ale można śmiało powiedzieć, że taki sztorm to przynajmniej pół miliona złotych strat - przyznaje Tomasz Bobin, dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku, któremu podlegają plaże od Kołobrzegu po Łebę. A właśnie w tym pasie, przede wszystkim pomiędzy miejscowością Unieście a miejscowością Łazy, te straty są największe. - Tak naprawdę to jednak trudno będzie je przeliczyć na pieniądze. To straty w naturze, a więc - prawdę mówiąc - nieodwracalne - dodaje dyrektor.
Krzysztof Ścibor z biura prognoz Calvus mówi, że sztorm na Bałtyku w weekend wcale nie był najsilniejszy. - Było "tylko" 8 stopni w skali Beauforta. Jednak wiatr wiał z północy, a wtedy siła niszczycielska morza jest rzeczywiście największa - przypomina. - Fala jest wtedy najdłuższa, najwyższa, najsilniejsza, a rozbija się właśnie o brzeg. Cieszmy się jednak, że była tylko ósemka, bo przy 12 stopniach mówilibyśmy o zniszczeniach totalnych - zauważa synoptyk.
Na szczęście prognozy pogody są optymistyczne. Do końca tygodnia już wiać nie powinno. Zbliża się do nas łagodne powietrze znad Atlantyku. Zrobi się jednak pochmurno i mglisto. Temperatura powietrza sięgnie 5 stopni Celsjusza. W nocy też nie spadnie poniżej zera. Przymrozki, nocą, spodziewane są dopiero od piątku. - Ale maksymalnie będzie to minus 2 stopnie Celsjusza - sprawdza dane Ścibor.
Są jednak i zadowoleni ze sztormu. Po takiej aurze na plażach znowu wysypały się bursztyny.