Zgłosiła się do nas Grażyna Chyła z Koszalina, która w 2007 roku dostała 8 tysięcy złotych (tym razem pieniądze pochodziły z Europejskiego Funduszu Społecznego) na kupno wagi, rożna i towaru do prowadzonego przez nią małego punktu gastronomicznego obok koszalińskiej katedry.
Zarzut urzędników, którzy zażądali od niej zwrotu dotacji był ten sam: nie dostarczyła na czas do urzędu odpowiednich dokumentów. Zgodnie z umową nasza Czytelniczka miała 30 dni na wydanie pieniędzy i dwa miesiące na rozliczenie się z rachunków i faktur.
Umowę podpisała 14 czerwca 2007, a w urzędzie pracy zjawiła się pod koniec sierpnia. Była przekonana, że zdążyła.
- Zapis o terminach był bowiem dość nieprecyzyjny. Poza tym w umowie napisali, że będę "wezwana" do dostarczenia papierów. Myślałam więc, że dostanę najpierw jakieś pismo z urzędu - żali się pani Grażyna.
Jej sprawy potoczyły się jednak zupełnie nie po jej myśli. Urząd stwierdził, że żadnych dokumentów w sierpniu 2007 roku nie dostał (według pani Grażyny kserokopie dokumentów odebrano od niej bez pokwitowania). Dodatkowo pojawił się problem z adresem do korespondencji.
- Przepychanki z urzędem trwały dość długo. Najpierw dowiedziałam się, że urzędnicy spróbują odnaleźć moje papiery. Tymczasem na początku 2008 roku dostałam pismo z żądaniem zwrotu pieniędzy - relacjonuje nasza Czytelniczka.
Natychmiast sama skierowała pozew do sądu z prośbą o odstąpienie od sprawy. Później pozew wycofała. Teraz czeka na ruch ze strony urzędu. Przygotowała też kolejne pismo - z prośbą o umorzenie pożyczki.
- Na usta cisną się wciąż te same pytania. Dlaczego urząd bez uprzedzenia żąda zwrotu pożyczki? Dlaczego nikt wcześniej do mnie nie zadzwonił? Dlaczego tak nieprecyzyjnie skonstruowana jest umowa? - pyta kobieta.
- W tej i w podobnych sprawach naprawdę urzędowi nie zależy na doprowadzeniu do upadku firmy, której wcześniej pomogliśmy - mówi Henryk Kozłowski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Koszalinie. - Umowa jest umową i podpisujący się pod nią musi jej przestrzegać. Uprzedzanie pisemne lub telefoniczne o upływającym terminie przy dwóch pracownikach zajmujących się rozliczaniem pożyczek na cały powiat nie jest możliwe - odpowiada dyrektor. - Poza tym proszę pamiętać, że każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie i zawsze staramy się najpierw znaleźć jak najmniej drastyczne rozwiązanie - dodaje Henryk Kozłowski.
Wciąż nie wiadomo, jak ostatecznie zakończy się sprawa naszej Czytelniczki. O jej finale poinformujemy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?