Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teraz to już nie są ruiny! Odbudowa pałacu w Lubiechowie

Joanna Krężelewska [email protected]
To już nie są ruiny – ze wszystkich stron świata widać pałac. Na razie w stanie surowym. Są już wszystkie ściany zewnętrzne, nośne, stropy, dach.
To już nie są ruiny – ze wszystkich stron świata widać pałac. Na razie w stanie surowym. Są już wszystkie ściany zewnętrzne, nośne, stropy, dach. Radosław Brzostek
Mówili mu, że porywa się z motyką na słońce. Rozpoczął odbudowywanie pałacu, który wyglądał jak po wojennym bombardowaniu. I już widać efekty. Dziś to nie zgliszcza, to pałac w stanie surowym.

Od naszej ostatniej wizyty u Janusza Mazura w niewielkim Lubiechowie w gminie Karlino minęły dwa lata. Podczas naszego ostatniego spotkania nowy wówczas właściciel niespełna 200-letniego pałacu odgruzowywał i zabezpieczał obiekt. A raczej jego pozostałości. Pałacyk bardziej trzeba było sobie wyobrazić, niż zobaczyć. Nie miał dachu, zniszczone były narożne wieżyczki, brakowało wielu ścian, schodów łączących piętra, wejścia. Również tył pałacu, sąsiadujący z zabytkowym parkiem, był w całości zburzony. Ale Janusz Mazur na niepewnie trzymające się cegły patrzył z zachwytem. - Liczę, że modernizacja i przebudowa potrwają w sumie dziesięć lat. A koszty? Szacuję na sześć do dziesięciu milionów. Ale żeby czuć się spokojniej, jeszcze nie zrobiłem pełnego kosztorysu - mówił nam dwa lata temu. Dlaczego podjął się takiego wyzwania? - Dla Polski - odparł bez namysłu. I dziś to podtrzymuje. A w planie odbudowy mocno wspiera go rodzina.

Postanowiliśmy sprawdzić, jakie są postępy prac. I - stosując nomenklaturę jak najbardziej adekwatną do sytuacji - zamurowało nas! Już z daleka widać ogromną różnicę. Dekarze wykańczają dach, który w całości przykrył już pałac. Stanęły wszystkie ściany. Między piętrami są schody, wejście z dużym gankiem. Na wieżyczkach pojawiły się pierwsze detale architektoniczne. Właściciel pałacu był naszym przewodnikiem. - Na początku było naprawdę trudno. Wywieźliśmy dwieście przyczep gruzu. Odzyskiwaliśmy cegły, ale czasem, kiedy już wyschły, okazywało się, że murszeją i wydłubywaliśmy je ze ścian.

Mozolna robota. Udało nam się jednak zdobyć używane gotyckie cegły. Pomogła w tym pani Basia, która woli zostać anonimowa, ale serdecznie jej dziękuję! - wspomina. Mozolna praca nie zawsze szła według planu. - Chciałem jak najszybciej zabezpieczyć główną wieżę, bo bałem się, że się przewróci. Wytrzymała. Jednak podczas potężnej wichury przewrócił się komin... - wspomina.

Prace prowadzone są pod okiem konserwatora. Muszą być, bo pałacyk pochodzi z 1835 roku. Gotowy jest już projekt architektoniczny budynku. W ponad 90 procentach zgodny z oryginałem. Zewnętrzne detale udało się odtworzyć m.in. dzięki zdjęciom. Zdjęć środka niestety brakuje. - Jeśli ktoś ma je w swoim archiwum, bardzo proszę o ich udostępnienie - apeluje Janusz Mazur.

Ponieważ widać już, że dzięki uporowi i pracy pana Janusza zabytek odzyskuje swój blask, pojawiają się dotacje. 10 tys. złotych dorzuciła gmina, 30 tys. marszałek województwa. - Ogromnie się cieszę, bo każda pomoc jest na wagę złota, choć to kropla w morzu potrzeb. Sam projekt kosztował 100 tys. złotych - mówi Janusz Mazur. Teraz stara się o dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Wchodzimy do pałacu. Za niewielkim holem wchodzimy do pomieszczenia, które wygląda na salę balową. Z okien (na razie otworów okiennych) rozciąga się widok na dziką zieleń parku. - Pałac ma cztery kondygnacje. Jesteśmy na parterze, poniżej jest piwnica, wyżej piętro i poddasze użytkowe. W sumie to tysiąc trzysta metrów kwadratowych powierzchni - mówi Janusz Mazur. W środku będzie winda. To ze względu na przyszły charakter pałacu. - Chciałbym, by w przyszłości działał tu zakład opiekuńczoleczniczy dla osób starszych - mówi właściciel.

Przy parku chce postawić kapliczkę. Drugą w budynku. W wieżyczkach planuje zrobić sekretarzyki - biurko laptop i piękny widok - prosto i funkcjonalnie. Na piętrach pokoje dla pacjentów. Każdy z łazienką. Do tego kuchnia. Kawiarnia, dla osób, które przyjadą tu tylko po to, by zwiedzić pałac. Bo dla zwiedzających ma być oczywiście otwarty. W jakim stylu zostanie wykończone wnętrze - tego jeszcze nie wiadomo.

Plany na najbliższy czas? - Zimą chcę zająć się remontem poziomu piwnicy. Po nim postawić rusztowanie od strony południowej, by na wiosnę przyspieszyć prace - mówi Janusz Mazur. Wiele uzależnione jest jednak od finansów. - Jeśli ktoś ma ochotę podjąć się współpracy, zapraszam do rozmowy. W zamian za pomoc mogę zaoferować coś w barterze, na przykład korzystanie z mojego ośrodka wypoczynkowo-rehabilitacyjnego w Kołobrzegu. Pomysłów na współpracę może być wiele, a ja jestem otwarty na każdy! - mówi właściciel pałacu.

Podobnie, jak na pozyskanie pomocy finansowej. W maju przyszłego roku pan Janusz planuje zorganizować w Karlinie koncert charytatywny, z którego dochód przeznaczony zostanie na remont pałacu.

Historia połamanego pałacu

Niegdyś był powodem do dumy mieszkańców Lubiechowa. Wybudowany został w 1835 roku, a przebudowany na styl neoklasycystyczny na przełomie XIX i XX wieku. Zbudowany jest na planie zbliżonym do kwadratu z ośmiobocznymi, trójkondygnacyjnymi wieżami na narożach. Na parter wchodziło się niegdyś wysokimi paradnymi schodami. Od strony parku znajduje się parterowy ryzalit, do którego przylega taras ze schodami do parku. Centralny, jednokondygnacyjny belweder jest w partii dachu. Pałac przylega do 11-hektarowego starego angielskiego parku z pomnikami przyrody. Brakuje w nim alejek spacerowych i zdecydowanie wymaga renowacji. Ale to już leżu w gestii gminy, a nie właściciela pałacu.

Liczba

136 okien ma pałac w Lubiechowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!