Z pierwszych ustaleń wynika, że podczas przenoszenia ciężkich płyt stropowych, w pracującym przy budowie budynku mieszkalnego dźwigu zerwała się jedna z lin nośnych. Z tego powodu urządzenie przewróciło się, przygniatając pracującego pod nim 60-letniego robotnika. - Mężczyzna zginął na miejscu - informuje Monika Kosiec, rzeczniczka koszalińskiej policji.
Dokładne przyczyny tragedii zbadają śledczy. Pomagać im będą przedstawiciele Państwowej Inspekcji Pracy oraz Urzędu Dozoru Technicznego, którzy ustalą czy na placu budowy przestrzegano zasad BHP, a także sprawdzą czy sprzęt oraz jego operator posiadał wszelkie niezbędne atesty i uprawnienia. Wczoraj pewne było tylko to, że operator dźwigu w chwili tragedii był trzeźwy.
Możliwe, że do dramatu na budowie przy ul. Żytniej doprowadziło lekceważenie przepisów BHP. - Sprzęt był sprawny - zapewnia firma budowlana.
W piątkowe przedpołudnie mieszkańcy ul. Żytniej usłyszeli huk, a później krzyki. Kiedy wyjrzeli przez okna, zorientowali się, że na pobliskiej budowie domu wielorodzinnego doszło do wypadku. - Podczas przenoszenia płyt stropowych, w pracującym przy budowie dźwigu zerwała się jedna z lin nośnych - usłyszeliśmy od przybyłych na miejsce strażaków.
Wysięgnik przewrócił się i przygniótł pracującego pod nim 60-letniego robotnika, zabijając go na miejscu. Przyczyny wypadku ustala policja. - Obecnie pewne jest tylko, że operator dźwigu był trzeźwy - mówi Monika Kosiec, rzeczniczka komendy miejskiej.
Dyrektor wykonującej prace firmy Pro-Bet ze Słupska podkreśla, że taka tragedia zdarzyła się po raz pierwszy w jej 25-letniej historii.
Więcej szczegółów w sobotę w papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?