Decyzja premier Ewy Kopacz spadła jak grom z jasnego nieba. Kolejno, podczas jej wystąpienia, padały nazwiska członków rządu, którzy byli bohaterami nagrań pochodzących z tzw. afery taśmowej. Wśród nich padło też nazwisko wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego, posła i szefa zachodniopomorskiej PO.
Rewolucja w rządzie: Stanisław Gawłowski i inni ministrowie zrezygnowali [wideo]
- To solidarna decyzja nas wszystkich, po kilku godzinach dyskusji - skomentował na gorąco w rozmowie z nami. - A wiąże się ona z ostrą nagonką PiS na Platformę. Polityka jest grą zespołową, dlatego taki krok był konieczny. To był jedyny sposób, aby przeciąć ataki PiS. Choć w rzeczywistości to wobec mnie popełniono przestępstwo, bo to ja zostałem nagrany podczas prywatnej rozmowy, a nic nie zrobiłem. Ale skoro tego wymagała sytuacja, złożyłem rezygnację na piśmie. Natomiast nadal jestem posłem i szefem partii w regionie.
Politycy PiS patrzą na tę sytuację inaczej: - Jaka nagonka PiS? - kręci głową poseł PiS Stefan Strzałkowski z Białogardu. - Skoro podali się do dymisji, to znaczy, że przyznali się do błędów. W mojej ocenie to ratunek przed jesiennymi wyborami. Do tego kolejne sondaże są kiepskie dla Platformy Obywatelskiej. PO nie ma pomysłu na rządzenie krajem. Ten ruch ze strony pani premier i członków rządu nic nie zmieni. Do wyborów zostały trzy miesiące, to nic nie da.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?