Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W 1918 roku powstała próżnia polityczna i to od nas zależało, czy potrafimy ją wypełnić. Potrafiliśmy

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Prof. Andrzej Paczkowski: - Polskie elity w 1918 roku były gotowe do przejęcia władzy
Prof. Andrzej Paczkowski: - Polskie elity w 1918 roku były gotowe do przejęcia władzy Fot. polskapress.pl
- W tym kluczowym okresie ówcześni liderzy w walce o niepodległość potrafili wznieść się ponad podziały. To wielka lekcja dla nas, współczesnych - mówi w rozmowie z „Głosem” profesor Andrzej Paczkowski, znany polski historyk, naukowiec i wykładowca akademicki, w rocznicę odzyskania przez Polskę wolności.

Rok 1918 - dlaczego nam się wówczas udało i któraś z kolei próba wybicia się na niepodległość skończyła się sukcesem, a nie kolejną klęską? Czy zdecydował o tym splot szczęśliwych okoliczności, czy bardziej samodzielne wysiłki narodu i jego liderów?

Oba czynniki odegrały swoją rolę i oba okazały się bardzo ważne. Z jednej strony, część społeczeństwa polskiego, a zwłaszcza jego elit, była w pełni przygotowana do tego, aby przejąć władzę od zaborców, gdyby taka możliwość zaistniała. Innymi słowy jako społeczeństwo byliśmy gotowi do podjęcia budowy odrodzonej Polski i - co ważne - ta gotowość była w różnych obozach politycznych, które były już politycznie dojrzałe i miały swoich wybitnych przedstawicieli. Ale oczywistym jest, że te dobre chęci i poświęcenie nie wystarczyłyby, aby samodzielnie, bez oglądania się na sytuację międzynarodową, odzyskać niepodległość. Pierwsza wojna światowa kończyła się klęską wszystkich państw zaborczych i to było coś, na co czekało kilka pokoleń Polaków. W ten sposób bowiem powstała próżnia polityczna, gotowa do zagospodarowania. Ale to od nas zależało, czy chcemy i potrafimy to zrobić. Okazało się, że chcieliśmy i potrafiliśmy.

Dlaczego nasze elity akurat wtedy zdały egzamin i stanęły na wysokości zadania? Czy nasz naród trafił wtedy na wyjątkowe pokolenie, mądrzejsze od wcześniejszych pokoleń, które takiego egzaminu zdać nie potrafiły?

Trudno powiedzieć, czy ówczesne pokolenie było mądrzejsze od innych pokoleń. Bez wątpienia potrafili perfekcyjnie wykorzystać wyjątkowo dogodne warunki na arenie międzynarodowej, które nigdy wcześniej nie zaistniały. Na pewno też fakt, że odnieśli sukces może sprawiać takie wrażenie, że byli wyjątkowym pokoleniem, ale ja myślę, że tak jednak nie było. W końcu to, że klęskę poniósł na przykład Tadeusz Kościuszko wcale nie oznacza, że był gorszym wodzem czy politykiem niż Józef Piłsudski, czy Roman Dmowski. Po prostu Kościuszko działał w znacznie gorszych, politycznych realiach. Moim zdaniem, wówczas, czyli w roku 1918, faktycznie doszło do wyjątkowej rzeczy, która w bardzo dużym stopniu zdecydowała o tym, że nam się wtedy udało. Mam tu na myśli fakt, że w tym kluczowym okresie ówcześni liderzy w walce o niepodległość potrafili wznieść się ponad podziały, bieżące, polityczne konflikty i wspólnie skupić się na osiągnięciu najważniejszego celu, czyli odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

Czyli jednak jak na standardy polskie byli przenikliwi ponad normę?

Można tak to ująć. Bo faktycznie, byli w stanie spojrzeć nieco dalej i zrozumieć, że ten wyjątkowy, historyczny moment wymaga od nich wspólnego działania. Przejawem tego niezwykle odpowiedzialnego myślenia było to, że Rada Regencyjna, która składała się przecież z bardzo konserwatywnych polityków, w pewnym momencie uznała, że najlepsze dla Polski będzie to, jak przekaże władzę Józefowi Piłsudskiemu, który wtedy był utożsamiany z socjalizmem. To najlepiej pokazuje, jakie wówczas było silne i powszechne poczucie konieczności dziejowej. Pamiętajmy też, że to nie kto inny, a Józef Piłsudski proponuje fotel premiera Ignacemu Paderewskiemu, związanemu z Narodową Demokracją i zgadza się na to, aby w Paryżu państwo polskie reprezentował lider tejże formacji, czyli Roman Dmowski. Jak się na to spojrzy choćby z dzisiejszej perspektywy, to świadczy to bardzo dobrze o ówczesnych elitach.

Piłsudski czy Dmowski? Kto bardziej zasłużył się przy odzyskaniu przez Polską niepodległości?

Na pewno oczywistym jest to, bez wysiłku zbrojnego, bez walk, bez armii, Polska w Wersalu miałaby znacznie gorszą sytuację. To, że tak szybko odbudowano państwo i armię to jest zasługa głównie Piłsudskiego. Bo on był na miejscu, w kraju. Roman Dmowski był wtedy w Paryżu, odegrał tutaj niezwykle ważną rolę, ale pamiętajmy, że podczas konferencji pokojowej nie on podejmował ostateczne decyzje, ale zwycięskie mocarstwa. On robił wszystko i zrobił faktycznie dużo, aby inni podjęli decyzje jak najbardziej korzystne z naszego punktu widzenia, ale to jednak nie on je podejmował. Tymczasem Piłsudski sam podejmował decyzje i ta różnica według mnie powoduje, że możemy dziś stwierdzić, że to właśnie on w latach 1918 - 1919 odegrał nieco większą rolę.

Jaka lekcja z odzyskania niepodległości płynie dla nas, współczesnych Polaków?

Lekcja jest prosta i bardzo ważna: w razie potrzeby animozje i wzajemne konflikty należy odłożyć na później i działać razem dla dobra ojczyzny. Że są takie sytuacje, gdy współpracować trzeba z największym przeciwnikiem politycznym. Ta nauka jest zawsze aktualna.

Na koszalińskim cmentarzu komunalnym spoczywa kilkudziesięciu powstańców wielkopolskich, którzy po wojnie budowali Koszalin. Tymczasem rola powstania wielkopolskiego w powszechnej świadomości jest nieco zapomniana. Dlaczego tak się dzieje? Przecież to jedyne, zwycięskie powstanie w naszej historii.

Myślę, że dlatego, bo konflikt ten w znacznym stopniu wtopiony jest w rozmowy w Wersalu. Gdyby nie ustalenia w Wersalu, które usankcjonowały zajęcie przez powstańców Wielkopolski, to nie wiadomo jak by się potoczyły losy tego niepodległościowego zrywu. Niemcy szykowali się już do jego stłumienia i pomimo klęski na Zachodzie cały czas dysponowali wielką przewagą militarną nad powstańcami. Powstanie wielkopolskie odniosło sukces o tyle, że zajęto Wielkopolskę, ale nie jest postrzegane jako samodzielny zryw niepodległościowy na wzór powstania styczniowego, ale jako jeden z elementów walki o granice państwa, której najważniejszym elementem była wojna z Rosją bolszewicką i Bitwa Warszawska. I to właśnie ten ostatni konflikt wypełnia naszą pamięć o tych zmaganiach, bo jego skala była największa i w tym przypadku wszystko zależało tylko od nas, a nie od tego, co zostanie zdecydowane w Paryżu. Wszystkie inne walki stają się w tym kontekście lokalne i siłą rzeczy schodzą na dalszy plan, choć oczywiście ich znaczenie dla odzyskania przez Polskę wolności jest nie do przecenienia.

W 1918 roku nasz region koszaliński nie należał do Polski, były to ziemie niemieckie i takimi pozostały do 1945 roku. Pytanie więc jest takie: jak my, mieszkańcy tej części Polski, powinniśmy świętować rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości? Jak połączyć naszą lokalną historię ze świętem w skali całego kraju?

Faktycznie, nie jest to prosta sprawa, bo rok 1918 dla ówczesnych, niemieckich mieszkańców regionu koszalińskiego był rokiem klęski. Rozumiem więc współczesnych, polskich mieszkańców, że przy okazji obchodów rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości mogą mieć problem z przełożeniem rocznicowych obchodów na tą małą ojczyznę wokół was. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem zawsze będzie mocne zaakcentowanie wszystkich polskich śladów, które zostawili tutaj Polacy przed 1945 rokiem, a na pewno takie są, oraz przypomnienie tego wielkiego wysiłku budowy na tych ziemiach Polski po 1945 roku. Sądzę też, że z racji tego, że nie ma lokalnego nawiązania do tradycji powstania państwa polskiego, dobrym pomysłem będzie sięgnięcie do rodzinnych wspomnień i pamiątek. Na pewno są tam silne echa tego, co stało się w 1918 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera