Widok w XXI wieku jest dość niecodzienny, oto na podwórku kamienicy przy ulicy Armii Krajowej 17 stanęła… przenośna toaleta, jakich zwykle używa się na imprezach w plenerze. - Mamy tu na mrozie załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne - wścieka się Andrzej Serej, który z żoną i siódemką dzieci mieszka pod pechowym adresem. - Jak mam tu wychodzić z dwójka małych dzieci, które właśnie zachorowały? Lokator tłumaczy, że jakiś tydzień temu zamarzły rury doprowadzające wodę. - Ale tylko w jednym pionie pozbawiając wodę 3 mieszkania, w drugim wszystko działało prawidłowo, do czasu aż fachowcy z adeemu zaczęli to naprawiać - mówi nasz rozmówca. - Coś popsuli i w drugim pionie, tak iż teraz w całej kamienicy woda jest w dwóch lokalach i aby się umyć i coś ugotować musimy brać wodę od sąsiadki.
Idziemy do niej na parter. Przez kuchnię od sufitu do podłogi na skos idzie fantazyjnie powyginana rura wodociągowa założona po ostatniej awarii. - Coś takiego chcieli założyć i u nas, ale się nie zgodziłem - mówi pan Andrzej. Prowadzi dalej, do ubikacji na półpiętrach. Po tym, jak zamarzły rury odprowadzające nieczystości, administracja zdemontowała ustępy. Leżą teraz na podwórku obok toitoia. - Interweniujemy, gdzie się da, bo nie można wegetować w takich warunkach - mówią lokatorzy.
Prezes szczecineckiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej Tomasz Wełk mówi, że toitoia trzeba było postawić awaryjnie, gdy doszło do zamarznięcia instalacji kanalizacyjnych. I - najpewniej do czasu trwałego ocieplenia i rozwiązania problemu przemarzających rur - tak zostanie. - To budynek socjalny, w którym mieszkają rodziny uciążliwe i z eksmisji - mówi. - Mamy tam masę interwencji, dochodzi do ciągłych dewastacji, a ostatnie problemy są wynikiem wyrwania drzwi wejściowych od strony podwórka, co doprowadziło do zamarznięcia instalacji wodno-kanalizacyjnych, których nie szło rozmrozić. Szef ZGM zapewnia, że demontaż ubikacji, czy prowizoryczne rury wodne, to rozwiązania doraźne, aby w ogóle dało się tam mieszkać. - Minimum wymagane dla lokali socjalnych zapewnimy, ale naprawdę trudno to zrobić, gdy np. nazajutrz po ułożeniu nowej instalacji elektrycznej jest ona wyrwana ze ściany - mówi Tomasz Wełk. - Ostatnio nasi doświadczeni pracownicy byli zszokowani widokiem rury kanalizacyjnej wyrwanej na całej kondygnacji. W żadnym innym budynku nie mamy tylu dewastacji. Nikogo konkretnie nie oskarżam, bo zbiera się tam np. młodzież. Staramy się robić co w naszej mocy, zawiadamiamy policję, ale jesteśmy czasami bezradni.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?