Proces toczy się z oskarżenia publicznego, a zarzuty usłyszały cztery osoby - Tomasz Mroczkowski (zgodził się na upublicznienie danych osobowych), Anita S., Iga G. i Kornel P. 25 października ubiegłego roku, podczas protestu w ramach Strajku Kobiet, oskarżeni weszli do koszalińskiej katedry p.w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny z transparentem „prezentującym treści na temat praw kobiet do aborcji, przerywając w ten sposób mszę świętą i nabożeństwo różańcowe” – jak czytamy w akcie oskarżenia.
Zobacz także: Strajk Kobiet w Koszalinie
Proboszcz katedry wezwał policję. Czynności w tej sprawie zakończyły się zarzutami, a prokuratura skierowała sprawę do sądu. Zgodnie z artykułem 195 Kodeksu Karnego, za złośliwie przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, grozi kara grzywny, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
- Mój klient, Tomasz Mroczkowski, nie przyznaje się do winy. W toku postępowania będziemy dowodzili, że nie działał w sposób złośliwy oraz nie przeszkodził publicznemu sprawowaniu mszy świętej i nabożeństwa różańcowego – mówi adwokat Katarzyna Zagrodnik.
Do winy nie przyznali się też pozostali oskarżeni w sprawie.
W roli obserwatora w procesie uczestniczyła Małgorzata Prokop-Paczkowska, posłanka Lewicy. - Polskie prawo aborcyjne jest stanowione według katolickiej doktryny, a tak nie powinno się dziać się w świeckim państwie w XXI wielu, dlatego rozumiem, że protest odbył się także w przestrzeni katolickiej świątyni. Jednocześnie apeluję, aby nie zgadzając się na „piekło kobiet”, swoje niezadowolenie wyrażać przede wszystkim przeciwko tym organom naszego państwa, które to prawo stanowią – podsumowała w przesłanym do mediów oświadczeniu.
- Zachowanie osób, które naruszyły świętość i powagę miejsca sakralnego, było skandaliczne i powinno się spotkać z napiętnowaniem – uważa ks. Wojciech Parafianowicz, rzecznik prasowy koszalińskiej kurii biskupiej. - Kościół jest miejscem modlitwy i tak, jak nie wolno wejść do czyjegoś domu i zakłócać jego spokoju, tak też nie można przeszkadzać wiernym w czynnościach liturgicznych. Granice debaty publicznej zostały przekroczone.
Uczestnicy protestu tłumaczyli, że wejście do kościoła było wyrazem sprzeciwu wobec słów hierarchów kościelnych, którzy włączyli się w dyskurs polityczny.
– Wszyscy, księża, biskupi, wierni, ale też ludzie, którzy nie mają wiele wspólnego z kościołem, powinniśmy sprawić, by był on wolny od sporów politycznych. Kościół ma jednak pełne prawo zabierać głos w sprawach ważnych z punktu widzenia nauczania. Należy rozróżnić debatę polityczną od spraw światopoglądowych – podkreśla ks. Parafianowicz.
Kolejna rozprawa odbędzie się 17 grudnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?