Przyjechałem do Kołobrzegu z przyjaciółmi, by pokazać im miasto, w którym bywam regularnie od 10 lat. Niestety po dwóch dniach nasz urlop zamienił się w olbrzymi stres. 5 października skradziono nam samochód. Myślałem, że takie zachowania to tylko niechlubna łatka przypięta Polakom, a jednak - mówi nam Andreas Glanz z Hamburga.
Jest tym bardziej zbulwersowany, że należące do jego przyjaciół Ulfa i Liane Thaeder dwuletnie audi A5 zniknęło ze strzeżonego parkingu, położonego przy ul. Zdrojowej, naprzeciw czterogwiazdkowego Sand Hotel, w którym się zatrzymali.
- W związku z brakiem miejsc na parkingu hotelowym, wskazano nam właśnie ten, po drugiej stronie ulicy - dodaje Glanz. - Za kilkudniowe doglądanie pojazdu zapłaciliśmy z góry 135 złotych.
Gdy rankiem 5 października okazało się, że samochodu nie ma, na miejsce wezwana została policja.
- Stróż, który przyszedł na poranną zmianę nie potrafił wskazać nam nawet właściciela firmy, w której pracuje. Nie wiemy, czy ten w ogóle został o zdarzeniu poinformowany, bo do tej pory nikt nie raczył się z nami skontaktować - relacjonują państwo Thaeder.
- Jak tylko informacja o kradzieży dotarła do hotelu, od jednego z kelnerów usłyszeliśmy, że to drugi przypadek zaginięcia identycznego modelu samochodu właśnie z tego parkingu - dodaje Glanz.
- Na razie za wcześnie, by to komentować. Postępowanie w sprawie trwa. Nie mniej jednak kradzież samochodu z miejsca, nad którym przez całą dobę czuwa ochrona, jest zadziwiająca - mówi insp. Waldemar Trzciń-ski, komendant powiatowy policji w Kołobrzegu.
Jeszcze dziwniejsze wydaje się nagłe zamknięcie, a raczej zniknięcie parkingu, który jeszcze niedawno funkcjonował. Gdy cztery dni po kradzieży udaliśmy się na ul. Zdrojową, zastaliśmy pustą stróżówkę i szeroko otwartą bramę. Nikogo tam nie było. Od policjantów usłyszeliśmy później zapewnienie, że badają ten wątek.
Ubolewanie w związku z zaistniałą sytuacją wyraził właściciel Sand Hotel. W przesłanym pocztą elektroniczną oświadczeniu, dyrektor ds. komunikacji spółki Zdrojowa Invest Renata Sobczyńska zaznaczyła jednak, że informowanie gości o parkingach strzeżonych czy ogólnodostępnych miejscach postojowych w okolicy hotelu jest procedurą standardową. Wyboru nie narzuca się. - Ze względu na wysokie obłożenie hotelu, miejsca garażowe należy rezerwować wraz z rezerwacją pokoju. W przeciwnym razie nie gwarantujemy dostępności w dniu przyjazdu - pisze Sobczyńska.
O tym, że samochody zarejestrowane w granicach zachodniego sąsiada Polski stanowią w Kołobrzegu łakomy kąsek dla złodziei wiadomo nie od dziś.
- Spośród 26 pojazdów skradzionych w tym roku na terenie powiatu, 16 należało do obcokrajowców, przede wszystkim Niemców. Rok wcześniej, w 2012 roku na 34 skradzione auta 15 było z zagranicy - wylicza kom. Robert Demidziuk, zastępca naczelnika wydziału kryminalnego kołobrzeskiej komendy.
Jeszcze kilka lat temu aut ginęło więcej - w roku 2006 w Kołobrzegu skradziono 96, a w 2007 - 90 samochodów. Na początku wieku bywały lata, gdy kradziono ponad sto aut rocznie.
W tamtych czasach udawało się odnaleźć mniej wię-cej jedno na dziesięć skradzionych aut. Obecnie wyk-
rywalność wonosi 31 proc. Czyli co trzecie skradzione auto zostaje odnalezione. - To nie jest najgorszy wynik. Trzeba brać pod uwagę, że złodzieje samochodów to często osoby spoza Kołobrzegu, przebywające w mieście krótkotrwale, dlatego zadanie jest trudniejsze - komentuje kom. Demidziuk. Dodaje, że kryminalni bardzo często zaczynają pracę praktycznie od zera: bez dowodów czy świadków.
Jakie samochody znikają w Kołobrzegu najczęściej? - Przede wszystkim te z maksymalnie pięcioletnią metryką, których okres serwisowania salonowego już minął, ale wciąż mają znaczną wartość. Jeśli chodzi o marki to najwięcej kradzieży odnotowaliśmy w przypadku audi oraz volkswagenów - wskazuje kom. Demidziuk.
Swego czasu straty auta w Kołobrzegu nie ustrzegł się nawet zasłużony dla miasta, przewodniczący Stowarzyszenia Przyjaciół Kołobrzegu, Alex Lubawinski. - Jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej ze strzeżonego parkingu jednego z kołobrzeskich hoteli skradziono mi mercedesa. Policja znalazła go rok później w Koszalinie. Był przemalowany i gdyby nie drobne detale, byłby nie do rozpoznania. Kilka lat temu był nawet czas, że dla bezpieczeństwa podczas wizyt w Kołobrzegu zostawiałem samochód na podwórzu komendy policji - mówi "Głosowi" Alex Lubawinski. Zapytany czy nadal odwiedzając miasto ma obawy dodał, że są w Europie miejsca, w których ryzyko utraty pojazdu jest dużo większe. - Wiem, że w Polsce sytuacja znacznie się poprawiła - kończy.
Tak czy inaczej przyjaciele Andreasa Glanza swojej pierwszej wizyty w Kołobrzegu miło wspominać nie będą. - Po tym co nas spotkało, chcę jak najszybciej wrócić do domu. Czekam na samochód zastępczy podstawiony przez zakład ubezpieczeniowy i wyjeżdżam. Będzie mi do was raczej daleko, no chyba że przyjadę koleją - kwituje Ulf Thaeder.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?