Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Szczecinku uhonorowano wolontariuszy. Pomagają bezinteresownie

Rajmund Wełnic
Szczecineccy wolontariusze nie pomagają innym dla poklasku, ale z okazji ich święta w Dniu Wolontariusza doceńmy ich bezinteresowne zaangażowanie.
Szczecineccy wolontariusze nie pomagają innym dla poklasku, ale z okazji ich święta w Dniu Wolontariusza doceńmy ich bezinteresowne zaangażowanie. Rajmund Wełnic
Jak co roku w Szczecinku uhonorowano osoby i organizacje zaangażowane w bezinteresowną pomoc innym. Tytuł "Wolontariusza roku" to zaszczyt i zobowiązanie.

Szczecinek to matecznik dziesiątków organizacji pozarządowych, które opierają się głównie na pracy ochotników. Nie sposób ich tu nawet wymienić ani tym bardziej przybliżyć pola działalności. Bo wolontariuszy są wokół nas tysiące i zajmują się praktycznie każdą sferą życia. Jesteś nim i ty robiąc zakupy schorowanej sąsiadce, czy zbierając z dzieckiem pieniądze na karmę dla zwierzaków w schronisku. Każdy zasługuje na docenienie, ale wiele stowarzyszeń nie afiszuje się ze swoimi przedsięwzięciami. Siłą rzeczy honorowe tytuły "Wolontariusza roku" przyznawane przez kapitułę konkursu trafiają do tych, których ich organizacje zgłosiły.

Na miłej uroczystości w szczecineckim ratuszu okolicznościowe plakietki wręczał wyróżnionym burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. Otrzymali je Alina Ortmann-Sikora ze Stowarzyszenia Atut, Karolina Klonowska ze Stowarzyszenia Sportowego Pomagamy Dzieciom, Patrycja Świeciaszek z Zespołu Szkół nr 1 im. KEN, Bogusław Łosek z klubu Wielim, Grażyna Kuszmar z klubu Amazonek, Agata Bijak ze Stowarzyszenia Caldera i ZHP oraz Edward Adamiak zgłoszony przez opiekę społeczną. Doceniono także trzy organizacje - Ligę Kobiet Polskich, Stowarzyszenie Sportowe Pomagamy Dzieciom, które prowadzi m.in. świetlicę "Koniczynka" oraz klub Wielim.

Każdy z wolontariusz przebył swoją drogę. - 17 lat przed przejściem na emeryturę pracowałam w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym i już wtedy poza pracą robiło się wiele dla naszych wychowanków - wspomina Alina Ortmann-Sikora. Nie ukrywa, że po przejściu na emeryturę sześć lat temu bardzo jej tego brakowało. - Pierwszy okres przesiedziałam w domu - pani Alina mówi, że właśnie za sprawą wychowanków ośrodka, którzy nadal wymagali różnego rodzaju wsparcia może nadal robić to sprawia jej ogromną satysfakcję. Czyli pomagać innym.

Aż 45 lat działa w Lidze Kobiet Polskich Danuta Ziętara, prawdziwy wulkan energii i "koło zamachowe" dziesiątek akcji, które wspierają panie. - Przyjechałam do Szczecinka z wsi pod Warszawą i mówiłam wówczas bardziej po kurpiowsku niż po polsku, ale się zawzięłam i zdałam maturę na piątkę - wspomina. Liga była i jest dla niej, jak druga rodzina. W czasach komuny pomagały np. organizować komunie święte dla wychowanków z domu dziecka, co wymagało wówczas sporej odwagi. - Czasy się zmieniały, taki jak i zmieniają się nasze zadania - dodaje Danuta Ziętara. Z wielu akcji LKP chyba najmniej spektakularne - bo bardzo prywatne - są te, gdy wyciągają kobiety z piekła domowej przemocy. - Widziałam wszystkie odcienie siniaków na ciałach pobitych żon - pani Danusia mówi, że wtedy staje na głowie, aby maltretowanej zapewnić wsparcie, pomoc prawną w rozwodzie, czy eksmisji kata.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!