Chodzi o prawie 180 tysięcy złotych, które minister finansów przyznał na ratownictwo medyczne pod koniec ubiegłego roku. Miały to być pieniądze na "pokrycie wzrostu kosztów funkcjonowania zespołów ratownictwa medycznego, a przede wszystkim na wzrost wynagrodzeń" - można wyczytać w oficjalnym piśmie.
Ratownicy z Białogardu, których łącznie jest 33, uważają, że ta dotacja w Białogardzie została wydana źle, a w związku z tym dyrektor będzie ją musiał zwrócić. A to oznacza marnotrawstwo.
- W Połczynie na przykład wszyscy dostali po prawie 2 tys. złotych premii. I tak było w całej Polsce. A u nas były tylko przymiarki do wypłat, wynoszące 300 - 400 złotych na głowę. Przeliczając to na 33 pracowników ratownictwa medycznego, wychodzi, że do wydania dyrektor przeznaczył tylko 13 tysięcy złotych! A co z pozostałymi pieniędzmi? - pytają nasi rozmówcy.
Zaproponowali dyrektorowi wyjście z sytuacji: niech da każdemu po 2.500 zł jako premię, bo inaczej te pieniądze przepadną.
- Zgody nie było, ale w piątek dostaliśmy jednak na konta pieniądze. Tylko że takie, jakie wcześniej zaproponował dyrektor, a na które my się nie zgadzaliśmy - mówią dalej ratownicy.
Mają żal do dyrektora, bo to właśnie ogólnopolskie ratownictwo wywalczyło te dodatkowe pieniądze dla siebie, a dyrektor nie chce im ich teraz wypłacić.
Maciej Kiełbratowski, dyrektor szpitala, uważa jednak, że wszystko zostało załatwione.
- Wysłałem do wojewody pismo z rozliczeniem tamtych pieniędzy. Wierzę, że to rozliczenie zostanie przyjęte - powiedział. Stwierdził, że dodatkowe pieniądze dla ratowników zostały wypłacone tak jak należy, bo... podwyżki naliczano w Białogardzie już od kwietnia.
Pytamy, jak to możliwe, skoro dodatkowe pieniądze zostały przyznane dopiero w październiku.
- Mam kontakty z posłami, więc już w kwietniu wiedziałem, że ratownictwo te pieniądze dostanie - odpowiedział dyrektor.
Według pracowników to zagranie nie fair.
- Tamte podwyżki zostały przez nas wywalczone w inny sposób. A te pieniądze pochodzą z zupełnie innego źródła. Udowadnianie, że jest inaczej, to kłamstwo - mówią ratownicy.
Oni także wysłali pismo do wojewody z prośbą o zajęcie się sprawą. Piotr Gubinowski, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego UW w Szczecinie, zapewnił nas, że gdy tylko otrzyma pismo od dyrektora szpitala, natychmiast wnikliwie je zbada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?