Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpłaty na kampanię Platformy Obywatelskiej. Zobacz listę darczyńców z regionu

Michał Elmerych
Michał Elmerych
Od lewej: Jerzy Hardie-Douglas, Piotr Zientarski i Tomasz Czuczak
Od lewej: Jerzy Hardie-Douglas, Piotr Zientarski i Tomasz Czuczak archiwum
Rodzice, dzieci, żona, mąż. Rzec można wszyscy krewni i znajomi królika. To oni wpłacają na fundusz wyborczy partii, do której należy królik. A kimże jest królik?

Królik to najczęściej osoba albo już sprawująca mandat poselski, lub chcąca otrzymać go w najbliższych wyborach. Może to być również ktoś, kto w powyborczej rzeczywistości będzie miał do odegrania dużą rolę. Określenie żartobliwe, ale sprawa jak najbardziej poważna.

Ustawa o partiach politycznych mówi wprost, że środki finansowe komitetu wyborczego partii politycznej mogą pochodzić wyłącznie z funduszu wyborczego tej partii. Państwowa Komisja Wyborcza doprecyzowuje, że „Fundusz Wyborczy partii jest tworzony z wpłat własnych partii politycznej oraz darowizn od osób fizycznych, spadków i zapisów (art. 36 ust. 1 ustawy o partiach). Suma darowizn pieniężnych pochodzących od jednej osoby fizycznej nie może przekraczać 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę”. Takie przepisy obowiązują od lipca zeszłego roku.

Politolog, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego Maciej Drzonek zwraca jednak uwagę na kilka rzeczy, które w tych przepisach budzą mniejsze lub większe kontrowersje.

- Po pierwsze to, że nie wszystkie partie chyba jednak od razu to robią. A jeśli partia tego nie robi, to Państwowa Komisja Wyborcza może zażądać, żeby w ciągu siedmiu dni partia to uczyniła. Jeśli tego nie zrobi, PKW może nałożyć karę do 30 tysięcy złotych. To wydaje mi się bardzo małą sankcją, zważywszy na to, że partie, zwłaszcza te duże partie, są bogate - zwraca uwagę.

Dwie największe takie sprawozdania złożyły.

To Prawo i Sprawiedliwości zostało kilka tygodni temu dokładnie prześwietlone przez media.

Teraz portal i.pl opublikował listę osób, które zasiliły fundusz wyborczy Platformy Obywatelskiej przed wyborami w 2019 roku. Wśród darczyńców są politycy, ich rodziny, sympatycy. Krewni i znajomi królika.

- Jak popatrzymy na listy tych darczyńców, znajdziemy tam albo członków partii , którzy zostali wybrani w jakiś wyborach. Czyli mają mandaty albo europosła, albo posła - zauważa Drzonek.

W naszym okręgu takimi osobami są Jerzy Hardie-Douglas ze Szczecinka (wpłacił 9000 zł) czy Piotr Zientarski z Koszalina, który jednocześnie należy do rekordzistów, jeżeli chodzi o wyskość wpłat - 40 tysięcy złotych. Tomasz Czuczak, sekretarz i skarbnik Koszalina, wpłacił na fundusz 20 tysięcy złotych. Posłem jednak nie został.

- Trzecia kategoria to są osoby, które co prawda nie pochodzą z wyboru, czyli nie posiadają mandatów poselskich, europoselskich czy samorządowych, ale pełnią różne funkcje chociażby w spółkach skarbu państwa - zauważa prof. Drzonek.

Wprawdzie na listach PO trudno szukać obecnie kogoś zatrudnionego na wysokim stanowisku w SSP, ale już jak spojrzymy na instytucje, w których ta partia rozdaje karty, jest inaczej. Wśród darczyńców jest chociażby Lucjan Bąbolewski, dyrektor podlegającej urzędowi marszałkowskiemu Książnicy Pomorskiej (4000 zł). Co ciekawe sam marszałek Olgierd Geblewicz już tak hojny nie był. Wspomógł fundusz jedynie tysiącem złotych. Jeszcze mniej wysupłał Wojciech Dorżynkiewicz, przewodniczący klubu PO w sejmiku województwa. Jego wpłata to zaledwie 400 zł.

>>>Pełna lista darczyńców - ściągnij listę wpłat od osób fizycznych na PO<<<

Czwarta rzecz, która rzuca się w oczy: takie same nazwiska darczyńców i czynnych polityków.

- Wpłaca Jan Kowalski, poseł i do tego wpłaca jego mama, jego żona, jego siostra, jego brat. Teoretycznie możemy sobie to przemnożyć razy trzy, cztery czy pięć. A jeśli wpłacają jego teściowie, to de facto tego nie zauważymy - zwraca uwagę Drzonek.

Taki przykład jest na liście PO. Kilka osób o nazwisku Arłukowicz zasiliło budżet wyborczy w sumie 130 tysiącami złotych (ponad dwukrotnie przekraczając limit określony dla jednej osoby w przepisach).

Danuta Arłukowicz, uiściła na ten cel 45 tysięcy złotych. Edyta - 55 tysięcy złotych. Zygmunt Arłukowicz dofinansował wyborcze przedsięwzięcia kwotą 30 tysięcy złotych. Sam Bartosz Arłukowicz nie figuruje na liście darczyńców. I chociaż wszystko jest zgodne z prawem, może budzić kontrowersje.

- Dobrze, że wprowadzono te przepisy, ale wciąż mamy przy tych wpłatach na fundusz wyborczy dylemat: wolno, ale czy wypada. Bo niby jeżeli coś nie jest zabronione, to wolno nam to robić. Pytanie tylko, czy rzeczywiście wypada - kończy politolog.

>>>Pełna lista darczyńców - ściągnij listę wpłat od osób fizycznych na PO<<<

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera