MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wspaniali mężczyźni taplają się w błocie

Zbigniew Marecki [email protected]
Jazda morzem to wyjątkowo przyjemność – nie tylko ze względu na atrakcyjność, ale i dlatego, że trzeba mieć na to specjalne pozwolenie.
Jazda morzem to wyjątkowo przyjemność – nie tylko ze względu na atrakcyjność, ale i dlatego, że trzeba mieć na to specjalne pozwolenie. Yamaha
Im więcej przeszkód, tym lepiej. Jak zmarzną, ubrudzą się i wymoczą, to szczęśliwi wracają do domu. Tak wypoczywają posiadacze quadów.

Czterokołowce, czyli motocykle na czterech kołach, nazywane quadami, wymyślili Amerykanie. Pojazdy robią jednak światową karierę dzięki Japończykom, którzy wylansowali najpopularniejsze marki. Początkowo miały tylko zastępować traktory i służyć ludziom tam, gdzie do celów pociągowych nie były potrzebne duże ciągniki. Szybko jednak okazało się, że nie muszą spełniać tylko funkcji użytkowych, bo są na tyle szybkie i mocne, że można się nimi nieźle i w miarę bezpiecznie pobawić. A gdy jeszcze stworzono modele sportowe, to pojawili się zwolennicy ekstremalnego wyczynu na czterech kółkach.
Gumiaki zamiast garnituru
Po naszej kapitalistycznej rewolucji ta moda dotarła także do Polski. Mimo że quady nie należą do tanich zabawek
- markowy model to wydatek przekraczający 30 tysięcy złotych - to zdobywają coraz większą popularność. W tej zabawie gustują przede wszystkim dobrze sytuowani mężczyźni, którzy po tygodniu wytężonej pracy chowają garnitury do szafy. Wyciągają za to wodoodporne spodnie, specjalnie gumowane, wysokie obuwie, wyposażone w ochraniacze kurtki, grube rękawice i kaski z plastikowymi osłonami. Tak ubrani idą do swoich maszyn, wlewają z kanistra 20 litrów do zbiornika quada, odpalają i wyruszają w teren, aby się wyżyć i przy pomocy maszyny zmierzyć z naturą.
W pełnym rynsztunku przypominają trochę średniowiecznych rycerzy, ale do bitki nie są skorzy. Lubią za to przebywać w grupie i w swoim towarzystwie pokonywać naturalne przeszkody. Niedawno towarzyszyłem przeszło dwudziestoosobowej grupie amatorów tego rodzaju rozrywki w ramach spotkania klubowego właścicieli quadów, którzy kupili je od polskich dilerów Yamahy. Spędziłem z nimi cały dzień. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, co mnie czeka. Na miejsce zbiórki przyjechałem zupełnie nieprzygotowany. Myślałem, że pojeżdżę trochę na czterokołowcu i wrócę do domu. Okazało się, że nie było mi pisane pozostać w bezpiecznej roli obserwatora. Dostałem kask, gumowane spodnie i rękawice. Ciepłą kurtkę miałem swoją.
- Może być. Nie jest już za piękna, więc nie będzie panu szkoda, gdy wieczorem będzie cała w błocie - usłyszałem od organizatorów.
Z rowu do rowu
Trochę się przestraszyłem, ale robiłem dobrą minę. Niestety, nie było dodatkowych butów, więc musiałem jechać we własnych. Nie miałem nic przeciw temu, ale gdy pierwszy raz wpadliśmy w błoto po kolana, przekonałem się, dlaczego wszyscy uczestnicy spotkania mają specjalne obuwie. Trzy godziny później, gdy przeprawialiśmy się po usłanym olbrzymimi kamieniami bałtyckim wybrzeżu między Poddąbiem a Rowami, zrozumiałem, że specjalne buty też nie zawsze są szczelne. Zmuszeni do pchania quadów zawieszających się na głazach czy pniach drzew wszyscy wskakiwaliśmy do zimnej wody i od razu czuliśmy, jak dostaje się w każde dostępne miejsce i wyziębia ciało.
- Trzeba się ruszać, wtedy zapomina się o zimnie, a wieczorem dobre rozgrzanie od środka przywróci równowagę cieplną - przyjąłem ze zrozumieniem uwagę doświadczonych uczestników wyprawy.
Zresztą nie miałem czasu na rozmyślania, bo kolejne przeprawy przez głębokie rowy i bagienne roztopiska, w których podtapiały się quady, nie dawały czasu na nudę. Trzeba było bowiem pomagać wyciągarkom, które powoli, ale skutecznie przeciągały kolejne pojazdy, bryzgające na prawo i lewo fontannami rozjeżdżanego błota.
- Podoba się? Na pewno chwyci pan bakcyla - co chwila słyszałem badawcze pytania.
Przejażdżka w morskiej fali
Szczerze mówiąc, w totalny zachwyt nie wpadłem, tym bardziej, że szybko przekonałem się, że jazda quadem wcale nie jest taka prosta. Po równym podłożu polegała jedynie na dodawaniu i odejmowaniu gazu oraz zmianie biegów z przedniego na wsteczny. To się wydawało proste jak bułka z masłem. Myślałem więc, że bez problemów będę się także poruszał tym pojazdem po bezdrożach. Niestety, już podczas przejazdu przez drugi rów nagle znalazłem się na ziemi, gdy dodałem gazu, aby błyskawicznie przedostać się na drugą stronę.
- Trzeba bardziej współpracować z pojazdem. Pomagać mu i angażować się, zmieniając punkt ciężkości - usłyszałem pierwszą, przyspieszoną lekcję jazdy quadem.
Na szczęście nie odniosłem żadnych obrażeń, ale wtedy pomyślałem, że to nie jest rozrywka, bez której nie będą mógł żyć. Byłbym jednak niesprawiedliwy, gdybym napisał, że nic mi się nie podobało. Przeciwnie, fantastyczna wręcz była jazda quadem po plaży, szczególnie wśród fal przypływu, które swoją siłą przesuwały motor, a jednocześnie rozpryskiwały się na wszystkie strony, gdy quad nabrał prędkości. To było prawie tak samo romantyczne, jak jazda konna nad morzem.
- Niestety, takie zabawy są zabronione. Na jazdę po plaży otrzymaliśmy tylko wyjątkowo zezwolenie. Posiadacz quada samodzielnie nie może tego robić. Dlatego właśnie organizujemy klubowe wyprawy, aby właściciele pojazdów mogli bezpiecznie sprawdzić ich możliwości - tłumaczą przedstawiciele Yamahy.
W ciągu pierwszego kwartału tego roku sprzedali w Polsce 200 nowych quadów, co stanowili 50 procent udziału w rynku. Oznacza to, że zainteresowanych tego rodzaju ekstremalną rozrywką przybywa, a pewnie wraz ze wzrostem zamożności Polaków będzie ich jeszcze więcej, bo wielu z nas szuka niepowtarzalnych przeżyć. Ja bardzo się natomiast ucieszyłem, gdy następnego dnia po wyprawie obudziłem się bez dreszczy i gorączki. A żona, że udało się zmyć z twarzy czarne błoto. - Wyglądasz jak górnik po szychcie - krzyknęła, gdy mnie zobaczyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gk24.pl Głos Koszaliński