Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 2010: Prezydent Gromek- może zakleję swoje nazwisko

Iwona Marciniak [email protected]
Jeden z bilbordów, na którym prezydent Janusz Gromek, zaprasza na szereg imprez, które wkrótce odbędą się w Kołobrzegu. W rozmowie z nami prezydent nie wyklucza, że z bilbordu zniknie jego nazwisko.
Jeden z bilbordów, na którym prezydent Janusz Gromek, zaprasza na szereg imprez, które wkrótce odbędą się w Kołobrzegu. W rozmowie z nami prezydent nie wyklucza, że z bilbordu zniknie jego nazwisko. Fot. Iwona Marciniak
Bilbordy, plakaty i ulotki - na wszystkim,co tylko może Janusz Gromek, prezydent Kołobrzegu, zaprasza na najbliższe miejskie imprezy. Na półtora miesiąca przed wyborami. Przypadek?

NASZ KOMENTARZ

NASZ KOMENTARZ

Za nasze pieniądze
Przedwyborczy wysyp oddawanych do użytku dróg i przecinanych wstęg przy inwestycjach użytkowanych nawet od miesięcy to smutna, polska norma. I bardzo prymitywnie kamuflowana kampania. Tak jak reprezentacyjna nadaktywność ubiegających się o kolejną kadencję włodarzy. Umieszczenie nazwiska prezydenta na bilbordach czy ulotkach, niestety wpisało się w tę normę. I co gorsza zapłacić za to musieli sami kołobrzeżanie, z których kieszeni na ten cel wyciągnięto sześć tysięcy złotych.
Iwona Marciniak

Dwa bilbordy pojawiły się z początkiem października obok mostu przy ulicy Łopuskiego. Z jednej strony prezydent i wymienione niżej, znacznie mniejszą czcionką Regionalne Centrum Kultury, zapraszają na imprezy październikowe, z drugiej na listopadowe. W tym czasie kołobrzeżan czekają m.in. koncerty Janusza Radka, Nocnej Zmiany Blusa, Stanisława Soyki, Ryszarda Rynkowskiego, Czesława Mozila oraz spektakl "Kimakterium".

W mieście można zobaczyć też takie same plakaty, a do skrzynek na listy kołobrzeżan trafiają podobne ulotki. Jacek Woźniak, kandydat na prezydenta SLD i rywal ubiegającego się o reelekcję Janusza Gromka (PO),"prezydencką" ulotkę w swojej skrzynce też znalazł: - To i śmieszne, i oburzające - mówi. - Śmieszne, bo osoby, które to wymyśliły wykazały się wielkim wazeliniarstwem. Straszne, bo zachodzi uzasadnione podejrzenie, że wykorzystano publiczne pieniądze do prowadzenia kampanii wyborczej - podkreśla kandydat lewicy.

Firmowane przez prezydenta imprezy organizuje Regionalne Centrum Kultury (przejęło funkcję dawnego Miejskiego Ośrodka Kultury). Nadzór nad nim sprawuje prezydent miasta. Pytany o akcję bilbordową Tadeusz Kielar, dyrektor RCK, nic niestosownego w niej nie widzi. - Za kilka dni, 16 października, RCK ma oficjalne otwarcie. W związku z tym, zaplanowaliśmy mnóstwo fajnych imprez. RCK jest własnością gminy miejskiej Kołobrzeg. Prezydent jest w niej szefem wszystkich szefów, w tym i RCK. Więc zaprasza właśnie on i my jako jednostka organizacyjna - wyjaśnia.

Na bilbordach informacji o uroczystym otwarciu drugiej części RCK (pierwsze imprezy w nowej sali widowiskowej odbywały się już z końcem lata) nie znajdziemy. Nie dowiemy się też, że poza koncertem Janusza Radka, wszystkie imprezy są płatne. Tadeusz Kielar tłumaczy, że osobę prezydenta przywołuje się w zaproszeniu nie po raz pierwszy. Koszt akcji bilbordowo - ulotkowo - plakatowej to około sześć tysięcy złotych.
Henryk Bieńkowski, który ma za sobą trzy kadencje prezydentury i w tych wyborach walczy o czwartą przypomina, że cztery lata temu, gdy kończyła się jego ostatnia kadencja, nieżyjący dziś Sebastian Karpiniuk (kołobrzeski poseł PO, zginął w katastrofie w Smoleńsku), atakował go w mediach twierdząc, że nawet odbierając Flagę Honoru przyznaną przez Komisję Europejską, wykorzystuje swoją funkcję do kampanii wyborczej. - Sądziłem więc, że komitet wyborczy Janusza Gromka dotrzyma standardów, które wtedy narzucił Sebastian Karpiniuk i nie dojdzie do tak ewidentnego wykorzystywania budżetowych pieniędzy - podkreśla były prezydent (Henryk Bieńkowski też ma na koncie przedwyborcze zgrzyty: przed ostatnimi wyborami bilet na koncert Demisa Russosa opatrzono jego zdjęciem, a do skrzynek na listy kołobrzeżan, omal nie trafiła ulotka informująca o imponującej liczbie mieszkań oddanych przez KTBS, także ze zdjęciem Bieńkowskiego).

Janusz Gromek zapewnia, że nie miał pojęcia ani o tych ulotkach, ani o bilbordach. - Z drugiej strony nie widzę tu jakiegoś łamania prawa, nawet moralnego. Przecież tyle razy RCK wypuszczało jakieś zaproszenia, pisząc "prezydent zaprasza". Jestem przekonany, że każdy inny prezydent na moim miejscu też nie miałby do ulotek, czy do bilbordów zastrzeżeń. Niewykluczone jednak, że gdybym był jego kontrkandydatem, sam bym protestował. Pewnie tej dyskusji by nie było, gdyby zostawić sformułowanie "prezydent zaprasza", ale bez nazwiska. Zastanowię się, czy jeśli to ludzi naprawdę tak razi, nie dałoby się choć na bilbordzie jakoś go zakleić - zapowiada prezydent.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!