Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyjątkowa procesja przeszła wczoraj ulicami Darłowa

Rafał Nagórski
Rafał Nagórski
Wczorajsza procesja to nawiązanie do dawnych darłowskich tradycji. Zawsze odbywa się w połowie września
Wczorajsza procesja to nawiązanie do dawnych darłowskich tradycji. Zawsze odbywa się w połowie września Radek Koleśnik
- To nasza tradycja, lokalna historia i coś, co buduje tożsamość mieszkańców miasta - tak burmistrz Darłowa Arkadiusz Klimowicz mówi o procesji pokutno-błagalnej, która po raz kolejny przeszła wczoraj ulicami Darłowa.

Procesja nawiązuje do wydarzeń sprzed ponad 500 lat, a dokładnie do 16 września 1497 roku, kiedy to - według kronikarskich zapisków - wielkie fale zalały miasto.Opis powodzi i jej skutków, jako nadzwyczajne wydarzenie, przygotował mnich z klasztoru kartuzów.

Wiejący z północnego zachodu silny wiatr wywołał sztorm. W południe wiatr dął już z mocą huraganu, zrywając połacie dachów, powalając drzewa i stare mury. Była to zapowiedź kataklizmu, jaki miał tej nocy runąć na Darłowo. W dawnym gotyckim ratuszu, stojącym na środku rynku, zebrała się rada miejska, aby zaradzić zagrożeniu.

Zamknięto cztery bramy miejskie, a na murach wystawiono straże. Na zamku księżna Anna zarządziła, aby wszyscy udali się do kaplicy i odmawiali modlitwy. Legendy głoszą, że fale tego dnia były wysokie jak domy i wody morskie, sięgały aż do górki, na której dziś jest cmentarz.

Fale sięgały od 3 do nawet 20 m wysokości, rozmywając darłowski port i czyniąc ogromne spustoszenie. W Darłówku zostały całkowicie zniszczone nabrzeża portowe, paraliżując na długi czas handel. Ich odbudowa pociągnęła za sobą wysokie koszty. Prawie wszystkie domy zostały rozmyte, bydło potonęło, a rzeczka (Lutowa - łącząca Wieprzę z jeziorem Kopań) została zapiaszczona. Cztery cumujące w porcie statki, w tym duży „Kreyer”, zostały wyrzucone na ląd. Jeden koło Żukowa Morskiego, dwa koło klasztoru kartuzów, jeden aż w pobliżu kaplicy św. Gertrudy, czyli kilka kilometrów od brzegu. W klasztorze woda stała w krużgankach i w kościele do wysokości ołtarzy.

Sad mnichów został zniszczony, a ich piwo i wino zepsute tak, że nikt nie chciał go pić. W ogrodach znaleziono wiele ryb, a kapusta dostała od morskiej wody słonawego posmaku. W okolicznych wsiach utonęło kilka osób. Od tego czasu, we wrześniu każdego roku ulicami Darłowa przechodziła procesja pokutno-błagalna. Zgodnie z tradycją burmistrz i rada miasta niosła piękną świecę woskową i rozdawała jałmużnę.

Tradycja ta odbywała się bez przerwy do roku 1945. Po latach, kiedy jej zabraniano - ówczesny proboszcz ks. Janusz Jędryszek w roku 1991 wznowił tradycję proszenia Boga o to, żeby podobne klęski nie nawiedzały już nigdy więcej Darłowa.

Warto dodać, że historyczne wydarzenia były też przedmiotem zainteresowania naukowców, którzy prowadzili - m.in. w pobliżu Darłowa - badania pod kątem występowania fal tsunami. Według nich, to niezwykłe jak na Bałtyk zjawisko mogło być przyczyną powstania kataklizmu.

Zobacz także Darłowo: Pożar w domu socjalnym

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!