FAKTY
FAKTY
Sylwia D. zaginęła 4 kwietnia 1997 roku. PO kilku miesiącach znaleziono ja w lesie nieopodal Bobolic, gdzie mieszkała. Wtedy nie odnaleziono mordercy. Dopiero po 11 latach zatrzymano Marka H. i oskarżono o zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem i zamordowanie. Zginęła od udserzeni9a kamieniem w głowę.
Prokurator żądał takiej właśnie kary, jaka dzisiaj usłyszał 36-letni obecnie Marek H.
Czytaj więcej o sprawie zamordowanej 13-letniej Sylwii D.
Zarówno prokuratura, jak i sąd oparł się na zeznaniach oskarżonego, który po zatrzymaniu trzykrotnie przyznał się do winy. Potem jednak odwołał to i od początku procesu konsekwentnie twierdził, że nie ma z okrutną zbrodnią nic wspólnego.
- Twierdzenie, że zmusili go do tego policjanci nie znajduje uzasadnienia w innych dowodach. Natomiast w zeznaniach, gdzie przyznawał się do winy podawał istotne szczegóły, które mógł znać jedynie sprawca.
Sędzia Tomasz Krzemianowski, przewodniczący składu, przytoczył również zeznania ojca oskarżonego, który opisał historię z okresu, kiedy zaginęła dziewczynka. Oskarżony wrócił do domu w zakrwawionej odzieży i myjąc ręce z krwi powtarzał: "Co ja takiego zrobiłem. Pójdę za to siedzieć!".
Zdaniem sądu kara ma znaczenie eliminacyjne. Oskarżony zasługuje na taki los, bo od czasu popełniania zbrodni zmienił się, ale na gorsze. Dowodem jest wyrok skazujący za znęcanie się nad rodzicami.
- Wielki błąd popełniacie skazując mnie. To nie ja! - pożegnał się z sędziami oskarżony. Jego obrońca po wyjściu z sali nie krył zaskoczenia werdyktem.
Adwokat zapowiedział apelację
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?