Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabiła konkubenta, bo... był gorszy od diabła. Teraz stanęła przed sądem

Cezary Sołowij
Mecenas Krzysztof Korpalski naradza się z oskarżoną podczas pierwszego dnia procesu. Grozi jej kara do dożywocia włącznie.
Mecenas Krzysztof Korpalski naradza się z oskarżoną podczas pierwszego dnia procesu. Grozi jej kara do dożywocia włącznie. Fot. Radek Koleśnik
38-letni Krzysztof Ś.zginął od jednego ciosu nożem. - Mamo!! Co zrobiłaś?! - krzyczała w środku nocy córka. Kobieta tym samym nożem próbowała popełnić samobójstwo dźgając się w brzuch. Przeżyła. Stanęła przed Sądem Okręgowym w Koszalinie.

Do tragedii doszło niemal przed rokiem - 14 maja 2008 roku. Krzysztof Ś., trafiony nożem w klatkę piersiową, zginął od razu w wyniku rozcięcia serca i krwotoku wewnętrznego. Pogotowie zabrało z mieszkania ranną 50-letnią Justynę K., jego konkubinę.

Ostatni list

W aktach sprawy znajduje się list kobiety, napisany kilka godzin przed zabójstwem. Do kogo adresowany? Oskarżona mówi, że do partnera, bo miała nadzieję, że się zmieni. Sąd miał wątpliwości.

- To raczej tłumaczenie powodów popełnienia czynu - analizował jego treść sędzia Przemysław Krzemianowski.

- Myślałam, że jest człowiekiem, a okazało się, że jest gorszy od diabła - oskarżona zaczęła czytać to, co napisała, ale głos się jej załamał. Rozpłakała się. Dokończył sędzia. - Taki człowiek nie powinien żyć. Musi ponieść karę. To moje ostatnie słowo. Niech Bóg mi wybaczy na zawsze.

Spokój przed tragedią

Córka oskarżonej podkreślała, że kilka godzin przed zabójstwem matka powtarzała, że coś się wydarzy. Potem jednak nic nie zapowiadało tragedii: mężczyzna wrócił z pracy, zjadł kolację i poszedł spać. Nie było kłótni, do których dochodziło dość
często, ponieważ Krzysztof Ś. lubił wypić, a wtedy ubliżał i bił oskarżoną. Córkę obudził krzyk i charkot. Zapaliła światło. W łóżku leżał zakrwawiony konkubent matki, która trzymała w ręce nóż.

Chciała go jej zabrać, ale usłyszała "Odejdź, bo i ciebie zabiję ". Oskarżona tego nie
pamięta.

Broniłam się

- Tak było? - spytał sędzia po odczytaniu wyjaśnień. Z miejsca dla świadka rozległ
się szloch. Dziewczyna przytaknęła ocierając łzy. Siedząca w ławie oskarżonych matka kręciła głową i składała ręce jak do modlitwy. Kobieta zeznawała, że konkubent znęcał się nad nią, niszczył sprzęty, przepijał pieniądze. Córka jednak przyznała, że i matka potrafiła się z nim szarpać i awanturować.

- Broniłam się - tłumaczyła oskarżona.

- Wiele razy namawiałam, żeby odeszła, bo źle ją traktował. Nie chciała - powiedziała córka na zakończenie.

Zmienia zeznania

Kobieta w czasie śledztwa trzykrotnie zmieniała zeznania. Dzień po zabójstwie powiedziała, że "leżałam i myślałam, że chcę go zabić, ale nie miałam noża. Potem zobaczyłam, że stoję w kałuży krwi " - odczytał sędzia z akt sprawy jej słowa.

- Byłam w szoku - mówiła oskarżona odwołując te zeznania.

Podczas rozprawy stwierdziła, że obudziło ją uderzenie w głowę, przestraszyła się, wyskoczyła z łóżka, a mężczyzna za nią. Nóż leżał w kuchni, w zasięgu ręki. Chwyciła go i odwróciła się....

- Ocknęłam się, jak córka zaczęła krzyczeć - zeznała oskarżona.

Dzisiaj zeznawać będą biegli, którzy m.in. wypowiadali się na temat poczytalności kobiety w chwili popełnienia zbrodni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!