Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast hamburgera, daj dziecku kanapkę z sałatą!

Zbigniew Marecki [email protected]
Fot. Krzysztof tomasik
Na śniadanie najbardziej lubię owsiankę albo omleta z truskawkami - mówi Szymon Tomaszewski. Słupski gimnazjalista jest wyjątkiem. Jego rówieśnicy kieszonkowe wydają na chipsy, batoniki i colę, a na obiad najchętniej jedliby hamburgery.

Dlatego nie udało się przekonać właścicieli szkolnych sklepików, by zamiast chipsów sprzedawali warzy wa i owoce. I nie pomoże akcja "Owoce w szkole", jeśli sami nie zadbamy o nasze dzieci.

Krystiana, jedenastolatka z Osiedla Niepodległości w Słupsku, spotykam w niedzielę po południu w restauracji McDonald" s. Właśnie kupił wypasionego hamburgera i duże lody. - To mój obiad. Rodzice pojechali na grzyby. Muszę sobie radzić dzisiaj sam, a tu jest świetne jedzenie. Tylko na colę już nie starczyło - martwi się.

Nie jestem królikiem, żeby jeść sałatę
Czy często tak jada? - No nie. Za drogo. Chipsy są tańsze, ale nie powie pan mamie? - pyta z niepokojem. Na chipsy wydaje większość swojego kieszonkowego. Czasem nawet 20 złotych miesięcznie. W domu przy mamie na śniadanie pije szklankę mleka albo kakao i je bułkę z żółtym serem lub wędliną. Mama czasem dokłada do niej sałatę lub krojonego pomidora. - Rano wszyscy się spieszymy. Zwykle zdążę zjeść ze dwa gryzy, a resztę kanapki zawijam w folię i biorę do szkoły. Sałatę wyrzucam, bo nie jestem królikiem - tłumaczy.
Obiady je u babci albo w szkolnej stołówce. Bardzo lubi te u babci, bo przepada za rosołem, pomidorówką albo czerwonym barszczem. Do tego babcia jeszcze często smaży duże, bite kotlety i czasem daje mu nawet dwa. - Na szczęście u babci nie muszę jeść surówek, bo jak zobaczę w nich cebulę, to babcia mi odpuszcza - mówi Krystian.

Gorzej jest w szkolnej stołówce, bo tam panie kucharki lubią robić zupę jarzynową, a on nie cierpi takich zielonych włosków, które pływają między ziemniakami. Zawsze je wyciąga na brzeg talerza. Tak samo jak listki pietruszki i zielony groszek. - Boję się, że zwymiotuję. Raz mi się to zdarzyło, gdy pani kucharka zrobiła zupę owocową. Gdy ona jest w jadłospisie, od razu biorę drugie danie. Najbardziej lubię kotlet z jajek, placek po węgiersku albo kotlet z ziemniaków w sosie grzybowym - wylicza Krystian.
Kolację je w łóżku rodziców, w czasie wieczornego serialu. - Wtedy potrafię zjeść pięć kromek chleba z salami i popijam jogurtem - opowiada.
Kubuś z rana jak śmietana

Dorota ma czternaście lat i chodzi do gimnazjum. Wie, że powinna się zdrowo odżywiać. - Mama mi to wkłada do głowy bez przerwy - denerwuje się, gdy zaczynam ją wypytywać, co najczęściej je. Ona wie swoje. Rano pije tylko dużą szklankę Kubusia i dla zdrowia bierze ze sobą Actimela, bo i tak nic więcej nie może przełknąć. Mama,, jak zdąży, przygotowuje jej kanapki, a wieczorem czasem coś piecze, np. pyszną zapiekankę. Częściej jednak Dorota dostaje drobne pieniądze, aby coś sobie kupiła w mieście. - Bardzo lubię drożdżówki z serem lub makiem. W czasie długiej przerwy chodzimy z koleżankami do piekarni koło szkoły - opowiada.

Obiad je późno, bo dopiero około godz. 17, gdy rodzina zbiera się w domu. Mama przynosi coś z garmażerki i jedzenie podgrzewa w mikrofali albo jedzą zupę z wkładką, ugotowaną dzień wcześniej. - Najbardziej lubię barszcz ukraiński, ale bez śmietany. Mój brat nie znosi zup, więc mama kupuje mu pizzę - dodaje Dorota.

Kolacji prawie nie jada. Najwyżej jakieś przekąski.
Inaczej jest w niedziele, bo wtedy wszyscy mają czas i robią sobie solidne śniadanie z obowiązkową jajecznicą na pieczarkach albo parówkach, a na obiad są dwa dania i różne surówki. - Wywalczyłam sobie, że nie muszę jeść ziemniaków, ale za to prawie zawsze robię sałatkę z porów z dodatkami, którą uwielbiam - śmieje się Dorota. W niedziele w jej rodzinie jest także czas na słodycze i ciasta. - Wtedy nawet mama się nie odchudza, a wszyscy ciągle zaglądają do lodówki - dodaje.
Pół chleba na kolację

Kuba ma sporą nadwagę, ale nie martwi się, bo jego tata też był grubaskiem, ale gdy zaczął dojrzewać, to się wyciągnął. Dlatego piętnastolatek sobie dogadza.
- Z bratem wieczorem to nawet pół chleba potrafimy zjeść. Z masłem i cukrem. Czasem robimy też tosty. Z żółtym serem - aż oblizuje się na myśl o tej przekąsce. Lubi też kisiele i makarony. A śniadania? - Chleb z drobiową szynką i grubą warstwą musztardy, aby trochę paliło w gardle. Nie cierpię mleka - opowiada. Drugiego śniadania do szkoły nie bierze, ale dostaje pieniądze na ciacho. Najczęściej kupuje Princepolo, bo lubi wafle z czekoladą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!